Marek Wasiluk
 

Stymulatory tkankowe – co to jest (część 1)

Stymulatory tkankowe to ostatnio najmodniejszy temat w medycynie estetycznej. Wszyscy o nich mówią i zaczyna się je traktować, jakby były wielką rewolucją, co nie jest prawdą. Spróbuję uporządkować ten temat, bo widzę, że pacjenci mają totalny mętlik w głowie.

Odpowiem na najczęściej pojawiające się pytania o stymulatory tkankowe – co to jest, jak je stosować, jakie dają efekty i czy dają jakieś powikłania. Dziś pierwsza część artykułu o tym, czym są stymulatory i jak można jej usystematyzować.

Stymulacja tkankowa w medycynie estetycznej

Zacznę od podstaw, czyli od pojęcia stymulacji tkankowej. Przez ostatnie lata w medycynie estetycznej bardzo zmieniło się rozumienie tego, na czym polega starzenie się skóry, tkanek, ciała i oddziaływanie na nią różnych związków, preparatów i urządzeń. Zgodnie z najnowszą wiedzą, popartą badaniami naukowymi, cokolwiek skórze robimy, będzie tę skórę stymulować.

Czy to ukłucie igłą, podanie kwasu hialuronowego, mezoterapia, zabieg laserowy, czy piling – mamy do czynienia ze stymulacją. Tak więc, każda ingerencja będzie skórę stymulowała, ale ważniejsze niż sam fakty stymulacji tkankowej jest to, jak długo ona trwa i czy będą widoczne jej efekty z punktu widzenia klinicznego i estetycznego (czyli wizualne), a nie jedynie dające się zaobserwować pod mikroskopem.

Stymulacja a wypełnianie

Mimo tego obowiązującego od paru lat w medycynie estetycznej paradygmatu stymulacji, w codziennym przekazie dominuje stary podział na to, że są metody, które wypełniają i metody, które stymulują. Do tych pierwszych należy przede wszystkim kwas hialuronowy, do drugich kwas l-polimlekowy, polikaprolakton czy hydroksyapatyt wapnia.
To właśnie do tego typu preparatów (kwas l-polimlekowy itd.) stosowana była do tej pory nazwa stymulatorów czy biostymulatorów, ale mniej więcej 5 lat temu powstało pojęcie stymulatora tkankowego, które zaczęło się rozrastać i poszerzać o biostymulatory, biodermalizatory, biorewitalizatory, itp.

Nadmiar nowych pojęć powoduje mętlik – co to w ogóle są za preparaty, czym się różnią między sobą i jak je stosować, na co stosować, czego się po nich spodziewać.

Zobacz koniecznie: Reaktywacja kwasu l-polimlekowego, najmocniejszego biostymulatora

Stymulatory tkankowe – co to jest

Pierwszy raz z preparatami, które dzisiaj nazywane są stymulatorami tkankowymi, spotkałem się cztery lata temu na targach w Korei Południowej. Sprzedawane były jako nowy typ preparatów do pobudzania skóry, do jej odmładzania. Kupiłem je nawet na próbę kilka opakowań. Wypróbowałem na koleżance, i… nic. Zauważalnego efektu nie stwierdziłem ani ja, ani ona.

Wracając do próby określenia tej grupy preparatów – najkrótsza definicja, jaką mogę przedstawić, jest taka, że stymulatory tkankowe są to preparaty, których celem jest pobudzenie komórek skóry do lepszej pracy.

Jeszcze krócej można powiedzieć, że stymulatory tkankowe to nowoczesna mezoterapia. Nowoczesna w tym sensie, że daje lepsze efekty niż standardowa mezoterapia, ale też dlatego, że stymulatory tkankowe są w większości preparatami przebadanymi i certyfikowanymi do iniekcji, podczas gdy preparaty do mezoterapii takie w większości nie są.

Stymulatory tkankowe (biostymulatory), biorewitalizatory, redermalizatory – czyli co jest czym?

Czy to co się dzieje w obrębie stymulatorów da się jakoś usystematyzować? Nie istnieje odgórnie przyjęta, ustalona nomenklatura, każdy posługuje się swoimi nazwami. Żeby ułatwić zrozumienie, jak działają te preparaty, zacznę od obrazowego przedstawienia budowy skóry, a dokładniej – jej skóry właściwej. Można porównać ją do galaretki (macierz zewnątrzkomórkowa), w której zanurzone są rodzynki (komórki, np. fibroblasty). To te komórki produkują macierz i jej elementy (m.in. kolagen, elastynę, kwas hialuronowy).

1. Biostymulatory tkankowe

– teoretycznie mają na celu pobudzanie rodzynek (fibroblastów) do większej aktywności, która sprawi, że będą one produkowały więcej kolagenu czy kwasu hialuronowego (które są składnikiem galaretki – macierzy zewnątrzkomórkowej).

2. Biorewitalizatory

– w odróżnieniu od biostymulatorów, działają na galaretkę, a nie na rodzynki. Fibroblasty i macierz żyją w symbiozie. Chociaż to fibroblasty produkują elementy macierzy, to jednak od jakości tej macierzy zależy praca fibroblastów. Jeśli galaretka jest „zasuszona”, to rodzynki nie będą w niej dobrze działać. Metody biorewitalizujące mają na celu poprawienie jakości macierzy. Podawany w tego typu zabiegach kwas hialuronowy nieusieciowany ma teoretycznie poprawiać jakość skóry i jej nawilżenie poprzez stworzenie lepszego środowiska (macierzy) do działania dla komórek.

3. Redermalizatory

– tak nazywa się substancje, które łączą obie funkcje, czyli działają zarówno na rodzynki, jak i na galaretkę (czyli na fibroblasty i na macierz zewnątrzkomórkową).
Nazwę redermalizatory wprowadziła jako pierwsza firma, która produkuje preparat będący połączeniem kwasu hialuronowego z bursztynianem sodu. Potem to pojęcie zaczęło się rozszerzać na inne preparaty.

Straszne zamieszanie zrobiło się obecnie na rynku, co jest czym, czemu służy, jaki efekt daje, co jest lepsze, co gorsze. Moim zdaniem jest to celowe działanie z zakresu psychologii sprzedaży, efekt nowości i naukowości ma służyć sprzedaży i zarobkowi. W praktyce klinicznej, czyli do czego realnie mają preparaty z w/w grup zastosowanie, różnicy praktycznie nie zauważycie, jeśli zrobicie zabieg jednym czy drugim.

Dlatego moim zdaniem jedyny w tej chwili sensowny podział tego, co się szeroko zalicza do stymulacji tkanek w zabiegach odmładzających, to podział na dwie grupy: biostymulację objętościową (która poprawia kształt i jakość) i biostymulację tkankową (która poprawia jakość)

Zobacz też: Nowości w medycynie estetyczne – dlaczego im nie ulegam

Stymulatory tkankowe a stymulatory objętościowe – czym się różnią

Pamiętajmy, że oprócz tego, co napisałem wyżej, mamy jeszcze całą grupę „starych”, ale doskonałych stymulatorów: kwas l-polimlekowy (np. Lanluma, Sculptra), polikaprolakton (Ellanse), hydroksyapatyt wapnia (Radiesse). Są one zupełnie czymś innym niż stymulatory tkankowe, gdyż nie tylko poprawiają znacząco jakość skóry, ale powodują zwiększenie objętości poprzez mocną stymulację do tworzenia własnego nowego kolagenu.

Dla rozróżnienia zacząłem je nazywać stymulatorami objętościowymi. Ich działanie jest bliższe wypełnianiu, takiemu jak się osiąga usieciowanym, przeznaczonym do wolumetrii kwasem hialuronowym, podczas gdy działanie stymulatorów tkankowych jest bliższe mezoterapii nieusieciowanym kwasem hialuronowym.

„Stare” stymulatory nadają się do zabiegów wolumetrycznych, mogą wypełnić zapadnięte skronie, unieść policzki, wyrównać dolinę łez, a ich rezultaty są długotrwałe. „Nowe” stymulatory tego nie zrobią. One poprawiają jakość skóry, natomiast nie wpływają na jej objętość. Ich działanie jest raczej krótkotrwałe.

O tym, jakich efektów można się spodziewać po zastosowaniu stymulatorów tkankowych, a także co jest ich głównym składnikiem – piszę w artykule: Stymulatory tkankowe – efekty.

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.