Marek Wasiluk
 

Lwia zmarszczka – co zamiast botoksu (prawdziwy przypadek)

Lwia zmarszczka to powszechny problem, z którym zarówno kobiety jak i mężczyźni trafiają do gabinetu medycyny estetycznej. Najczęściej jako rozwiązanie stosuje się toksynę botulinową. Kilka razy przestrzegałem na blogu przed beztroskim podawaniem w to miejsce innych preparatów, pokazując do czego może to doprowadzić.

Te pomysły na inne preparaty, np. kwas hialuronowy, wynikają między innymi stąd, że jeśli zabieg wykonuje osoba nie będąca lekarzem, to nie ma dostępu do toksyny botulinowej (przynajmniej legalnie), która jest tylko na receptę i do stosowania przez lekarzy, podczas gdy kwas hialuronowy może kupić każdy. Czoło jest bardzo ryzykownym miejscem na podawanie kwasu hialuronowego czy stymulatorów objętościowych, bo łatwo może dojść do zatkania lub uciśnięcia naczynia krwionośnego. Nawet lekarze niechętnie robią tego typu zabiegi, gdyż są świadomi ryzyka. A jeżeli robią, to z zachowaniem najwyższych standardów ostrożności.

O martwicy po tego typu zabiegach pisałem np. tutaj:
Lwia zmarszczka – martwica po wypełnieniu kwasem hialuronowym
oraz
Zatkanie naczynka po polikaprolaktonie, pierwszy taki przypadek

Przypadek, który pokazuję dzisiaj jest nietypowy, bo nie zastosowałem toksyny botulinowej, natomiast jednym z preparatów, którego użyłem jest stymulator objętościowy, przed którym w wyżej zlinkowanym artykule przestrzegałem.

Zacznę jednak od tego, że lwia zmarszczka u pacjentki nie była duża, wręcz mała, i większość osób przy takiej zmianie nie czuje jeszcze presji, by ją „rozprostowywać” w ogóle albo jeśli już, to za pomocą toksyny botulinowej. Pacjentce jednak ten stopień zaawansowania przeszkadzał. Nie chciała mieć tej zmarszczki w ogóle i chciała zadziałać profilaktycznie na przyszłość, a z drugiej strony nie chciała robić toksyny botulinowej, bo nie chciała blokować mimiki, a dodatkowo chciała zastosować terapię przyczynową, a nie objawową.

Ważniejszą kwestią jest jednak zastosowanie samej procedury. Nie ma jej opisanej w żadnym podręczniku, czy instrukcji, opracowałem ją na potrzeby takich sytuacji. Nie użyłem toksyny botulinowej, czyli metody, która poprzez blokadę impulsów nerwowych sprawia, że mięśnie przestają pracować i zmarszczka się rozprostowuje. U pacjentki zmiana jest niewielka, ale jest już zagniecenie, czyli nawet po rozluźnienia mięśnia czoła, pozostałby ślad, szczególnie widoczny pod pewnym kątem padania światła. I znowu, większości osób by to nie przeszkadzało. Natomiast pacjentce zależało na maksymalnej likwidacji tego śladu i uzyskaniu naprawdę gładkiego czoła – w znaczeniu równej płaszczyzny, i oczywiście najlepiej na długo.

Dlatego zdecydowałem się na autorską metodę dostosowaną do potrzeb pacjentki, czyli na serię zabiegów metodami regenerującymi. Wszystko trwało niecałe pół roku. Rozłożenie w czasie jest konieczne, aby nie doprowadzić np. do nadkorekty (czyli do nadmiernego rozrostu kolagenu w miejscu wymagającym wypełnienia, co mogłoby zapadnięcie zmienić w wypukłość), a poza tym to jest cecha zabiegów regenerujących – potrzebują czasu.

Użyłem metody nietypowej, zaznaczam, że to w ramach off label, bo w tej okolicy większość formalnie dopuszczonych metod nie działa, albo by nie dała efektu, o jaki chodziło pacjentce. Nie podaję dokładnych szczegółów procedury celowo, by nie doprowadzić do naśladowania ich w sposób automatyczny, gdyż nie u każdej osoby ta metoda znajdzie zastosowanie, a o niewłaściwym użyciu w tym miejscu różnych preparatów w tym miejscu linkowałem artykuł wyżej. Plus są to trudne zabiegi, o podwyższonym ryzyku i nie wybaczające błędów.
Podsumowując. Na lwią zmarszczkę najczęściej stosuje się toksynę botulinową. W sytuacjach indywidualnych, w sposób maksymalnie przemyślany i ostrożny, można zastosować autorskie metody, prowadzące do likwidacji zmarszczki przez wypełnianie, stymulację i regenerację.

lwia-zmarszczka

Lwia zmarszczka / PRZED zabiegiem / fot. arch. L’experta

lwia zmarszczka po zabiegach

Lwia zmarszczka / PO zabiegach / fot. arch. L’experta

W przypadku tej pacjentki uzyskaliśmy w 4 miesiące 85 procent poprawy. I co ważne efekt będzie na około 2 lata, a być może dłużej. Przy toksynie botulinowej efekt jest na 4-5 miesięcy.

Zdjęcia nie oddają niestety zarówno sytuacji sprzed zabiegu, jak i po. Najlepiej ten efekt jest widoczny na żywo.

Zobacz też:
Kwas hialuronowy – strefy największego ryzyka

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.