Marek Wasiluk
 

Szczepienia przeciw Covid a nowotwory. Zaskakujące wyniki badań

Co mają wspólnego szczepienia z medycyną estetyczną? Teoretycznie nic, ale pośrednio tak, gdyż każda ingerencja w organizm ludzki wiąże się z jego reakcją i skutkami, które czasem są zaskakujące, także ta estetyczna ingerencja. Dlatego dzisiaj napiszę o takich właśnie zaskakujących wynikach badań dotyczących szczepionek na Covid i jak się to ma do medycyny estetycznej.

Szczepienia przeciw Covid a nowotwory

26 września 2025 zostało opublikowane bardzo ciekawe i zaskakujące, jeśli nawet nie szokujące, badanie kliniczne przeprowadzone w Korei Południowej. Wyniki ukazały się w szanowanym czasopiśmie (dostępne są też na PubMedzie)/ https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/41013858/

Było to badanie retrospektywne, przeprowadzone na ogromnej grupie, 8 407 849 Koreańczyków. Przeanalizowano ich dane zdrowotne z publicznego systemu ubezpieczeń. W ich zapisach zdrowotnych badano zależność między szczepieniami na Covid a zachorowalnością na nowotwory w ciągu roku od zaszczepienia. I odkryto statystyczne pewne zależności.
Okazało się, że w grupie osób, które były szczepione na Covid, zaobserwowano zwiększone zachorowanie na kilka typów nowotworów:
Rak tarczycy – o 35%
Rak żołądka – o 34%
Rak jelita grubego – o 28%
Rak płuc – o 53%
Rak piersi – o 20%
Rak prostaty – o 69%

Ale bardzo ważne jest zrozumienie, że te wyniki nie pozwalają nam powiedzieć, że jak się szczepiłeś, to masz o 20%, 35% itd., większe szanse na rozwinięcie danego nowotworu. Badanie wykazało zależności statystyczne, natomiast nie wykazało związku przyczynowo-skutkowego.

Nie została ta zależność wyjaśniona, bo z założenia przy badaniach retrospektywnych nie da się tego zrobić. Do tego potrzebne są pewne hipotezy naukowe mechanizmów i wykonanie badań prospektywnych i potwierdzenie lub obalenie tych hipotez.

Badania prospektywne i retrospektywne – co to znaczy

Jest wiele rodzajów badań klinicznych. Nie będę za dużo na ten temat się rozwodzić, ale kilka podstawowych informacji chcę Wam przekazać.

Badania prospektywne

W badaniach prospektywnych zaczynamy od postawienia hipotezy naukowej, czyli podejrzewamy pewne mechanizmy zależności (przyczyna – skutek), potem planujemy badanie, robimy je i sprawdzamy, czy wyniki potwierdzają hipotezę.
Mamy np. hipotezę, że jeśli skonstruujemy hamulce w samochodzie w określony sposób, to powinny teoretycznie zatrzymywać samochód na odcinku 30 metrów. A więc najpierw zakładamy (na podstawie danych takich jak np. rodzaj samochodu, konstrukcja nowego systemu hamulców, siła docisku), planujemy, w jaki sposób kierowca ma dociskać pedał hamulca i ustalamy, co powinno się zdarzyć przy spełnieniu tych założeń – w tym przypadku, że samochód powinien się zatrzymać po 30 metrach. Potem testujemy i patrzymy, czy wynik jest zgodny z hipotezą.

Badania retrospektywne

W badaniach retrospektywnych analizujemy dane wstecz.
W przykładzie z hamulcami – ludzie sobie jeżdżą samochodami, i załóżmy że komputery samochodów rejestrują parametry hamowania, mamy więc dane o drodze hamowania. Ktoś postanawia przeanalizować te dane i zobaczyć, czy są jakieś zależności. I bierze dane z komputerów danego modelu samochodu (np. Toyoty Corolli rocznik 2020), wstecznie je analizuje i na ich podstawie okazuje się np., że statystycznie hamulce zatrzymywały samochód na odcinku 30 metrów w Afryce, na odcinku 37 metrów w Europie, a 39 metrów w Kanadzie.

I to jest badanie retrospektywne. Ale czy to oznacza, że w Europie hamulce hamują gorzej niż w Afryce, a w Kanadzie najgorzej? Z danych to wynika, ale nie wiemy dlaczego, nie analizujemy, dlaczego tak się stało, dlaczego były różnice, czy to ma związek z samymi hamulcami czy niekoniecznie. Bo np. były różne opony, albo kierowcy mieli różne siły dociskania hamulca, albo była różna pogoda, może mokra jezdnia lub oblodzona, a może gdzieś był samochód dociążony bagażem itp. A więc sam fakt, że hamowanie wyszło tak, a nie inaczej, to trochę za mało do wysnucia wniosków o bezpośredniej przyczynie-skutku, gdyż jeśli badanie nie było zaplanowane, a jedynie analizujemy przypadki z życia wzięte wstecz, to mogą być czynniki, które wpływają na wyniki.

Czyli pierwsze badanie jest standaryzowane (np. taki sam samochód, taka sama siła docisku, taki sam asfalt, opony, itp), a w drugim może się okazać, że to nie hamulce wpłynęły na różnicę w wynikach, ale np. to, że masa samochodów była inna w różnych przypadkach.

Które badania lepsze?

Oba rodzaje badań mają swoje plusy i minusy. Z minusów – w tym drugim musimy sprawdzić, czy to, że te hamulce się nie zatrzymywały, to może być wynik jakichś dodatkowych czynników (kamienie na drodze, inna masa samochodu itp.).

Są też plusy, bo są to tzw. real world data, czyli dane prawdziwe, wzięte z życia. Bo kiedy robi się badania kliniczne prospektywne, planowane, to dane są jak z probówki – są duże obostrzenia dla pacjentów-uczestników badania. A one czasem rozmijają się z życiem.

Jeszcze jeden przykład – w odniesieniu do medycyny. Kiedy bada się działanie tabletek, które należy przyjmować co 8 godzin, to w czasie badania rzeczywiście te tabletki przyjmuje się dokładnie co 8 godzin. Ale w realu pacjenci czasem wezmą tabletkę co 7 godzin, a czasem co 9. I może to mieć wpływ na ich działanie. Więc wyniki badania retrospektywnego i prospektywnego mogą się różnić nawet z takich błahych powodów. Bardziej prawdopodobne jest, że ludzie w realnym życiu nie będą się zachowywali tak idealnie, jak w sytuacji laboratoryjnej, że będą wydłużali/skracali czas, zapominali itd., bo tacy jesteśmy.

Przykład z życia. Wczoraj opowiadała mi moja pacjentka, że jej tata przyjmuje odpowiednik leku ozempic w tabletkach (lek dla osób z cukrzycą), bo ma do tego wskazania, zostało mu to zlecone przez lekarza. I tata przyłapał żonę (mamę pacjentki), że mu podkrada tabletki. Tata powiedział o tym córce, a ona zrobiła awanturę mamie.

Tłumaczenie mamy było takie: ja na pewno będę mieć niedługo cukrzycę, to mogę brać, a po tym leku też się chudnie, więc nic złego nie robię.

Nowoczesne szczepionki i przesadzone zachwyty

Wracając to meritum. Mocnym punktem badania, o którym piszę, jest to, że przeanalizowano dane prawie 8,5 mln ludzi.
To jest potężne badanie. Rzadko się takie spotyka, bo badania kliniczne są bardzo drogie. Gdyby zrobić badanie prospektywne na liczbie 10 tys. pacjentów, kosztowałoby ono kilkaset milionów euro, dlatego firmy nie robią takich badań za często. Zresztą nie ma takiej potrzeby, bo istnieją pewne metody statystyczne i metodologie, i można skalować wyniki.

Jak podejść do wyników tego badania?
Więc najpierw chcę wszystkich uspokoić. To, że ktoś się zaszczepił na Covid, nie znaczy, że będzie miał nowotwór. To nie tak. Za mało wiemy na dziś. Ale też nie możemy stwierdzić, że nie będzie miał nowotwor, bo znów – za mało wiemy.

Jednocześnie chciałbym uświadomić – i pisałem o tym zresztą w czasie Covidu – że nic nie jest czarno-białe i że nie ma drogi na skróty. A wprowadzenie szczepionki mRNA było trochę drogą na skróty.

Wiadomo, że istniała wówczas ogromna potrzeba epidemiologiczna, ale też w pewnym sensie potrzeba polityczna. Były wówczas też ochy i achy, zachwyty nad wyrafinowaną technologią (czasami brakowało rzetelności). Ale jednak minęło kilka lat i okazało się, że te ochy i achy mogły być przesadzone.

Dużo wiemy, ale nie wszystko

Przeskoczę teraz do medycyny estetycznej, którą traktuję jako medycynę (wiele osób niestety, nie). Niestety, za medycynę estetyczną bierze się wiele osób nie będących lekarzami i nie rozumiejących, jak funkcjonuje organizm jako całość. Stąd ich zbyt beztroskie podejście do zabiegów medycyny estetycznej i brak zrozumienia, że każda ingerencja wpływa na organizm. Czasem w sposób zaskakujący.
Kilka razy już odwoływałem się na blogu do przypadku utraty wzroku po usunięciu hemoroidu. Niewinny zabieg, a takie zaskakujące konsekwencje. Był to nieszczęśliwy zbieg wielu zdarzeń: próba usunięcia hemoroidu, infekcja, sepsa i zakrzepica, która nie spowodowała zagrożenia życia, ale umieściła się w małej tętniczce w oku i pacjent stracił wzrok. To jest medycyna i to jest biologia. Zawsze trzeba mieć świadomość, że organizm działa w sposób skomplikowany, i to że dużo wiemy, nie znaczy, że wszystko możemy przewidzieć.

W kontekście medycyny estetycznej, gdy myślę o konsekwencjach bezsensownych zabiegów, jako pierwsze przychodzą mi do głowy stymulatory tkankowe – niby lekkie zabiegi, a długofalowo zamiast pomagać, mogą zaszkodzić. Np. ktoś wygląda na „zrobionego”, ale nadal staro, albo ma tkankę jak plastik.

O takiej beztrosce pisałem też kilka razy o implantach piersi, albo – jeszcze starszy temat – o aquafillingu: jak działał, jak był promowany i jakie miał certyfikaty, a jednak skończyło się wielką aferą i ogromnymi powikłaniami u pacjentów.

Mądra teoria, kiepska praktyka

Więc wyniki tego badania to dla mnie okazja, aby przypomnieć, że medycyna estetyczna to ingerencja w organizm. Nie można robić rzeczy ot tak sobie. Przeraża mnie, jak ogromną ilość zabiegów robią sobie młode osoby – 25, 27, 32 lata. Potem przychodzą do mnie z problemem – czasem z powikłaniami, czasem jeszcze bez – ale ze „sztuczną” twarzą.

Jeśli ktoś robi zabiegi z taką intensywnością, gdy nie ma realnych wskazań czy potrzeb, to jest bardzo szkodliwy trend. A w social mediach w kółko się widzi filmy czy posty, w których „eksperci” głoszą, że konieczna jest regularność i cykliczność zabiegów, żeby opóźniać proces starzenia, nie dopuszczać do starzenia. I to niby prawda, tylko nikt nie mówi już co znaczy cyklicznie, co robić, itp. To są po prostu niestety slogany. Profilaktyką też trzeba mądrze zarządzać, a to wcale nie jest takie proste, schematyczne.

„Eksperci” dodają do tego często slogan, że indywidualnie dobierają zabiegi dla danej osoby, ale w rzeczywistości, jeśli ta indywidualność polega na tym (a tak zazwyczaj jest), że komuś się proponuje raz mezoterapię z kwasem hialuronowym, drugi raz z kwasem bursztynowym, trzecim podanie polinukleotydów, a czwartym oligopeptydów – to nie jest to niestety ani mądry plan, ani zbytnio indywidualny i urozmaicony, adresujący potrzeby. To tak jakby komuś powiedzieć, że ma jeść urozmaicone śniadania i że tutaj dostaje od „eksperta” indywidualny plan na te śniadania, a jest on taki: w poniedziałek kajzerka z serem żółtym, we wtorek chleb żytni z serem żółtym, w środę chleb razowy z serem żółtym, w czwartek bagietka z serem żółtym. Czy to jest urozmaicona dieta? No nie.

Niestety to są typowe realia medycyny estetycznej, że się „klepie” ostrzykiwanie pacjentów stymulatorami i innej maści produktami na wyścigi, bez umiaru i głowy, jeśli tylko pacjent jest podatny i się daje. Pomijam już fakt, że nie jesteśmy w stanie całkiem cofnąć procesu starzenia, więc obiecywanie utrzymania wyglądu twarzy bez zmian przez 10 czy 20 lat to po prostu oszustwo.

Inną sprawą jest, jak bardzo mieszają się różne pojęcia związane z procesem starzenia, a przede wszystkim zapomina się, że starzenie odbywa się głównie w 3D.

 

Zobacz koniecznie:
Maski, trójkąty i złote proporcje, czyli jak się starzejemy

Zdarza się, że ktoś nawet opowiada mądrze, jaki skomplikowany jest proces starzenia, a potem proponuje i tak zabiegi… tylko na skórę, a nie zabiegi 3D (czyli działające też tak, aby zniwelować skutki ubytków tkanki kostnej i mięśniowej), tłuszczowej. Czemu? Nie wiem. Być może nie rozumie, o czym opowiada?

Często obserwuję w mediach społecznościowych takie zjawisko, że ktoś kręci mądry film od strony teoretycznej, a potem podaje śmieszne rozwiązanie, nie dopasowane do problemu.

To jakby ktoś opowiadał, że aby pomalować dobrze pokój, trzeba najpierw zedrzeć starą farbę, wymyć ścianę, zagruntować, a potem pomalować, bo to bardzo ważne, aby farba nie zeszła. Ale jak już przychodzi do praktyki, to pomija dwa etapy i tylko zdziera starą farbę i maluje nową.

Przykładem takiego rozjeżdżania się teorii z praktyką w medycynie estetycznej są filmy promujące botoks full face – na wszystko. Na filmach opowiada się w bardzo naukowy sposób o zabiegu, nanosi kropki na twarzy pacjenta, obrazujące, gdzie mają być wkłucia, kreuje się bardzo profesjonalny wizerunek. A prawda jest taka, że te kropki są często w nieprawidłowych miejscach narysowane i że wskazania też są nieprawidłowe w dużym stopniu. Nie mówi się też, że robiąc lip lift – zabieg, który daje niewielki efekt i na krótko – ryzykuje się zaburzenie mówienia, czasem picia, gwizdania, a nawet mówienia. To wszystko popiera się to równie „mądrymi” szkoleniami robionymi przez kosmetyczki. To trochę tak, jakby matematyki uczył cię nie pedagog, a kolega z klasy wyżej.

Coraz więcej jest pseudomedycyny w medycynie estetycznej, mądrzenia się. Coraz bardziej jest to płyciutkie, ma charakter papugowania, czyli powtarzania bez zrozumienia. Używa się coraz bardziej skomplikowanych słów, a mało się to przekłada na praktykę. Nie mówi się o wszystkich narzędziach i metodach, i nie patrzy długofalowo na pacjentów.

Polecam:
Botoks full face czy full ściema

Sprawdź ryzyko do korzyści

W medycynie obowiązuje podstawowa zasada – bez znaczenia, czy zabieg jest mało, czy mocno inwazyjny – sprawdza się ryzyko do korzyści.

Przypuśćmy, że mamy niewielką i niegroźną przepuklinę do operacji u 40-letniego, zdrowego mężczyzny. Jaka będzie decyzja?

Zrobimy operację, bo nie ma dużego ryzyka związanego ze znieczuleniem ogólnym, z gojeniem rany. Po operacji będzie blizna, będzie boleć, będzie troszkę rekonwalescencji, a potem komfort funkcjonowania pacjenta się poprawi.

A teraz weźmy tę samą sytuację u mężczyzny 80-letniego, z zaawansowaną cukrzycą, z problemami z nadciśnieniem, otyłością, z niewydolnością serca. Jaka decyzja? Tu operacja jest bardzo ryzykowna, bo pacjent może jej nie przeżyć. Czy lepiej jest zaryzykować, bo jeśli się operacja uda, to będzie normalnie funkcjonował? Czy lepiej zaopatrzyć przepuklinę zachowawczo, dać pewne wskazania co do stylu życia? Bo z niedużą przepukliną może żyć, a operowanie jej u takie pacjetna jest obciążone wysokim ryzykiem.

To jest klucz całej medycyny – i to się przekłada na medycynę estetyczną. Zawsze sprawdzać ryzyko do korzyści.

Dlatego szkoda mi młodych osób, którym proponuje się ogromne usta, ogromne policzki, nici, kwas polimlekowy, tony nukleotydów, oligopeptydów, kwasu hialuronowego – i nie mówi się im o konsekwencjach po czasie.
Jeśli ktoś świadomie wybierze takie zabiegi – niech wybiera. Jak ktoś sobie chce wytatuować diabła na czole – jego sprawa, o ile robi to świadomie, a nie że ktoś mówi: „zrobimy ci małą księżniczkę na ramieniu”, a masz diabła na czole.
Na tym polega cały problem. I jest coraz gorzej, szczególnie gdy mówimy o młodych osobach. Ale u starszych też jest dużo problemów z dobieraniem zabiegów. Bo jeśli proponuje się osobie 70-letniej mezoterapię czy RF mikroigłową na twarz – jest to jawne naciągactwo, bo wiadomo, że to nie przyniesie efektu i zadowolenia pacjentce.

Czasem trzeba powiedzieć: to nie dla ciebie

Ryzyko do korzyści powinno być analizowane w każdym momencie.

Mimo iż medycyna estetyczna jest coraz bardziej zaawansowana, to coraz słabszym punktem są w tej chwili „eksperci”, którzy nie potrafią umiejętnie korzystać z tych technologii. A ta umiejętność korzystania to czasem powiedzenie „nie, to nie dla ciebie, bo za mocne dla 30-latki”, albo „nie, to za słabe dla 70-latki”, albo „nie spełni twoich oczekiwań”.

Trzeba też dopytywać: „czy tego chcesz na pewno?” Albo: „czy wiesz, co zrobić, jak duże usta staną się niemodne?”
Nawet w najlepszych klinikach, gdzie można byłoby oczekiwać wyższych standardów – także etycznych – nie ma mówienia „nie”. Jak są chętni – to robi się zabiegi bez uprzedzania pacjentów o długofalowych konsekwencjach. Z każdym rokiem jest gorzej, gdyż social media kreują pseudoekspertów, którzy udają profesjonalistów i kreują fake medycynę estetyczną i niestety mieszają w głowach pacjntom-laikom.

Podsumowując oba wątki, nie jest moją intencją, aby wystraszyć zaszczepione osoby, że rozwinie się u nich nowotwór, bo nie można tego wywnioskować wprost z badania. Chodzi o to, żeby mieć świadomość, że szczepienia na Covid w jakiś sposób wpływają na funkcjonowanie organizmu i mogą – przy dodatkowych czynnikach (np. papierosy, picie, styl życia, inne nieznane) – zwiększać ryzyko powstania nowotworu. A dane wskazują na istotne zależności, więc trudno je bagatelizować i powinno się to zbadać w badaniach prospektywnych.

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.