Marek Wasiluk
 

Odmładzanie laserem frakcyjnym ablacyjnym (wpis gościnny)

Tydzień temu red. naczelna portalu Miasto Kobiet, Aneta Pondo, testowała w L’expercie zabieg laserem frakcyjnym ablacyjnym na twarz, szyję i dekolt, oraz wypełnianie skroni biosymulatorem objętościowym Ellance. Dzisiaj zamieszczam jej tekst na temat odczuć po zabiegu.

Aneta Pondo:

Od dawna słyszałam, że laser frakcyjny ablacyjny to must have odmładzania, a jednak obawiałam się go. Dlatego u doktora Marka Wasiluka bywałam na innych zabiegach (HIFU, RF mikroigłowa). Co do samego lasera, nie przerażała mnie wizja siedzenia w domu przez 5-7 tydzień, w ramach rekonwalescencji (tak jak jest to zalecane), bo szczególnie teraz, w czasach post-pandemicznych, praca online jest dla mnie czymś naturalnym. Bałam się natomiast, że uczucie pieczenia będzie przez pierwsze dni nieznośne, a ja raczej nie wybieram w sposób świadomy czegoś, co sprawia dyskomfort. Wszystko okazało się inne niż mi się wydawało!

Dla kogo laser frakcyjny ablacyjny

Skończyłam 50 lat. To jest wiek, w którym nie da się ukryć tego, co przez całe lata (no, powiedzmy, do 45 roku życia) wydawało się czymś odległym, czymś, co nas nigdy nie spotka. Chodzi o wiotkość i opadanie skóry. Pomimo dużej dozy samoakceptacji dla siebie i fizjologicznych procesów starzenia, chętnie korzystam z nowoczesnych osiągnięć medycyny estetycznej, czyli zabiegów, które bardziej niż na sztuczne wypełnianie tkanek, nastawione są na regeneracją komórek. A laser frakcyjny ablacyjny wypala część własnej skóry po to, aby zmusić to, co pozostało, do intensywnej regeneracji.

Osoby, które czytają artykuły o zabiegach medycyny estetycznej interesuje najczęściej, jak się wygląda po nich, w kontekście efektu końcowego. Ja jednak akurat na tym nie będę się skupiać, bo rezultat odmładzania laserowego nie jest widoczny od razu. Owszem, po tygodniu od zabiegu skórę mam wyjątkowo gładką i bardzo odświeżoną, mam też wrażenie, że zmarszczki się spłyciły, ale to, o co naprawdę chodzi w tym zabiegu, czyli regeneracja komórek, poprawa jakości skóry, będzie się ujawniać stopniowo, by osiągnąć swój optymalny stan po kilku miesiącach.

Mogę za to napisać, jak się wygląda bezpośrednio po zabiegu oraz przez kolejne dni w trakcie gojenia skóry, aby osoby, które tak jak ja obawiają się lasera, mogły na tej podstawie podjąć świadomą decyzję o pójściu na taki zabieg. Zaznaczam jednak, że każdy reaguje inaczej i że piszę wyłącznie o własnym doświadczeniu.

Zobacz:
Laser frakcyjny CO2 do odmładzania twarzy

Jakie są odczucia w trakcie i po zabiegu laserem frakcyjnym

Zacznę od zaskoczenia na plus. Byłam przekonana, że normą jest, że przez kilka dni po zabiegu skóra piecze i odczuwa się ogromny dyskomfort. Tak przynajmniej relacjonowała koleżanka, która jednak wykonywała zabieg w innym gabinecie (co jak się okazuje robi dużą różnicę), a jak – mówię to wprost – na tego typu inwazyjne zabiegi nie odważyłabym się w innym gabinecie. Do Marka Wasiluka, jego wiedzy, doświadczenia i wyczucia, mam ogromne zaufanie. Owa koleżanka jako koszmar wspomina odczucie zdartej skóry z całej twarzy, ból i pieczenie przez dwa dni. U mnie nic takiego się nie wydarzyło!

Zabieg wykonywany był w znieczuleniu, a w trakcie stosowane było chłodzenie twarzy. Ponieważ zabieg polega na kontrolowanym poparzeniu skóry, gdy działanie znieczulenia się skończyło, skóra rzeczywiście piekła, ale intensywnie może przez pół godziny-godzinę, a potem to odczucie stopniowo wygasało.

laser frakcyjny - jak wygląda zabieg

Laser frakcyjny ablacyjny CO2, fot. arch. własne

Na pożegnanie usłyszałam od dra Wasiluka, że zanim dojadę z Warszawy do Krakowa nic nie będę czuła. I miał rację. Twarz miałam czerwoną i lekko obrzmiałą, ale nie przeszkadzało mi to w podróży. Moim współpasażerom chyba też nie, zresztą mam wrażenie, że na ogół za bardzo się przejmujemy tym, co ktoś może pomyśleć na nasz widok, gdy tymczasem dla obcej osoby kompletnie nie ma znaczenia to, jak wyglądamy.

Zobacz też: 
Przetestowałem na sobie laser frakcyjny ablacyjny (efekty „przed” i „po”)

Jak wygląda twarz po zabiegu laserem frakcyjnym (dzień po dniu)

A więc dobrze zrobiony zabieg laserowy oznacza, że uczucie pieczenie mija dość szybko. Wygląda się natomiast przez kilka dni – nie bójmy się tego słowa – okropnie. I to wcale nie bezpośrednio po zabiegu, ale na następny dzień.
Jeśli dzień wykonania zabiegu przyjmiemy jako dzień numer jeden, to najgorzej wygląda się na drugi i trzeci dzień. Nie czułam żadnego bólu czy pieczenia, natomiast twarz miałam bardzo mocno opuchniętą i czerwoną. Czerwona była też skóra na szyi i dekolcie, bo zabieg miałam wykonany na całym tym obszarze. Widoczna była też siateczka kropek na obszarze zabiegu, czyli miejsca, w których laser wypalał skórę (chociaż nie tak bardzo, jak to się wydarzy w czwartym dniu). Skóra w dotyku była szorstka jak papier ścierny.

Na czwarty dzień obrzęk był już minimalny, natomiast ujawniła się intensywniej siateczka pozabiegowa, bo w miejscach uszkodzenia skóry powstają ciemne mikrosktrupeczki. Wyglądałam więc tak jakbym miała brudną skórę. W piątym dniu kropeczki zaczęły się wykruszać i szóstego dnia większości z nich już nie było widać. Światło dzienne ujrzała natomiast bardzo ładna, nowa, świeża i gładka skóra.

Zabieg miałam w piątek popołudniu. W sobotę i niedzielę dominowała opuchlizna, w poniedziałek byłam totalnie zakropeczkowana mikrostupkami, ale we wtorek poszłam już na spotkanie z koleżanką, tylko uprzedziłam ją, że mogę dziwnie wyglądać. Makijażu nie robiłam, chociaż teoretycznie już mogłam, bo próba wykonania go na szorstką twarz usianą drobnymi strupkami, przyniosła opłakany efekt, więc szybko go zmyłam. Ale ktoś bardziej biegły w sztuce make-upu może w czwartym dniu bez problemu zniwelować wizualne skutki zabiegu. Makijaż zrobiłam już jednak na kolejny dzień, czyli szósty od zabiegu, bo miałam dużą imprezę branżową, na której chciałam wyglądać dobrze. Większość strupeczków w tym dniu już odpadła, krem BB i fluid na takiej skórze bardzo dobrze się wchłaniał. Nikt nie był w stanie rozpoznać, że kilka dni wcześniej laser przeorał mi twarz.

Ślady po zabiegu były widoczne jeszcze przez trzy kolejne dni na szyi i dekolcie, czyli miejscach, w których miałam o wiele mocniejsze parametry zabiegu niż na twarzy.

Ellanse i co dalej?

Naiwnością jest sądzić, że jeden zabieg rozwiąże problem starzenia. I ja też takich złudzeń nie mam. Dodam też, że oprócz lasera miałam w tym samym dniu podany preprat Ellanse – po jednej ampułce w skronie, które zapadają się z wiekiem. Jest to element twarzy, na który się nie zwraca uwagi, bo są „z boku”, a jednak ubytek tkanki w tym miejscu zmienia całościowy odbiór twarzy – z zapadniętymi skroniami jest ona z założenia dla mózgu odbiorcy starsza, niż twarz z wypełnionymi skroniami. Poza tym przy okazji następuje poprawa całego owalu twarzy i „otwarcie” oczu. Niestety zapadające się oczodoły to kolejny nieuchronny element starzenia się.

Ellanse to nowoczesny wypełniacz, który dość szybko (po 3 tygodniach) w większości wchłania się, więc nie ma takiego efektu jak po podaniu kwasu hialuronowego, za to, pomimo wizualnego wchłonięcia przez kolejne tygodnie podrażniona tkanka produkuje własny kolagen i efekt wypełnienia zaczyna narastać wskutek pojawienia się własnych włókien kolagenowych, które zostaną już ze mną na zawsze.

A co dalej? Za dwa miesiące jestem umówiona na powtórkę lasera frakcyjnego ablacyjnego na obszarze szyi, bo okazuje się, że tutaj moja skóra jest bardzo wiotka. Niestety od dawna wiem, że szyja to najbardziej zaniedbywany obszar – jeśli chodzi o zabiegi odmładzające – i jak się go odpuści, to potem trudno jest w prosty sposób przywrócić mu młodość, ale za moją wiedzą nie poszło żadne działania anti-aging związane z szyją. Dlatego kolejny zabieg laserowy ma wzmocnić gęstość skóry, aby nie była ona taka wiotka.
Drugim zaplanowanym zabiegiem będzie HIFU na dolną część twarzy. To tutaj skóra obwisa w postaci tzw. chomików, a HIFU ma działanie liftingujące, więc jest szansa na to, że nieco podciągnie owal twarzy.

Zobacz też:
O wyższości Ellanse nad Sculptrą

Jak podsumowanie napiszę wprost – gdybym wiedziała, że tak dobrze zareaguję na laser frakcyjny ablacyjny, zrobiłabym ten zabieg kilka lat wcześniej. Nie czekajcie tak długo jak ja.

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.