Marek Wasiluk
 

Martwica na czole. Jak (nie) reagować na powikłania

Kiedy w moim gabinecie pojawia się pacjentka, jej mąż, lekarka, która robiła pacjentce zabieg i właścicielka salonu, w którym był zabieg, to znaczy, że sprawa jest poważna…

Po serii pacjentów z powikłaniami wskutek zabiegów pod oczami (obrzęki) i po-covidowych (nietypowe reakcje po przechorowaniu COVID-19 lub szczepieniu, na kwas hialuronowy), o których pisałem w artykule TUTAJ , ostatnio trafiła mi się znowu pacjentka z martwicą czoła.

Ratunku, powikłanie!

Najpierw napisała do mnie, a potem zadzwoniła właścicielka salonu prosząc o konsultację, bo jest problem z klientką, a „pani doktor pierwszy raz się z czymś takim spotkała i nie wie, co ma zrobić”. Trochę się zdziwiłem, że lekarka, która wykonała zabieg, nie wie jak poradzić sobie z powikłaniem, ale potem wszystkie puzzle poskładały mi się w całość.

Zabieg został w wykonany w piątek. Było to podanie kwasu hialuronowego w czoło, w bliznę, w okolice lwiej zmarszczki. Pacjentka nie do końca czuła się po nim dobrze, ale był to jej pierwszy w życiu zabieg medycyny estetycznej, więc nie miała porównania, nie wiedziała czy to, co się z nią dzieje jest naturalną reakcją czy powinno ją zaniepokoić. Przez weekend poczuła się jeszcze gorzej, więc zadzwoniła do gabinetu i usłyszała, żeby poczekała. W czwartek pacjentka przyszła do gabinetu, bo naprawdę było coraz gorzej. Podano jej w końcu hialuronidazę.
U mnie cała czwórka, pacjentka, mąż, lekarka i właścicielka salonu, pojawili się następnego dnia. U pacjentki martwica czoła była już ewidentna.

Zobacz też: Martwica czoła po kwasie hialuronowym 

Nie wiesz, jak reagować na powikłania, nie rób zabiegów

Dla mnie, jako lekarza medycyny estetycznej, który swój zawód wykonuje od dawna i dba o jego etykę, kilka spraw jest w tej historii przerażających:

1. Lekarka wykonuje zabiegi kwasem hialuronowym i nie wie, jak poradzić sobie z powikłaniem, nie rozpoznaje go, nie reaguje wystarczająco szybko i nie ma pomysłu jak rozwiązać problem, jak leczyć pacjentkę, jak jej pomóc.

2. Z lekarką jest trochę trudna komunikacja, bo słabo mówi po Polsku, po akcencie rozpoznaję, że pochodzi zza naszej wschodniej granicy. Czy ma prawa wykonywania zawodu w Polsce i możliwość wystawiania recept? Przy takim powikłaniu jest to niezbędne. A jeśli nie ma, czy pacjenci są informowani o tym, że w razie, gdyby coś się wydarzyło, to ona im nie pomoże? Powikłania po kwasie hialuronowym należą do częstych. Jeśli ktoś wykonuje dużo zabiegów, nie ma szansy, żeby się z nimi nie zetknął. Musi być na to przygotowany.

Przy tej okazji dygresja, jak mylące może być „dr” przed nazwiskiem. Jedna z kobiet trafiła do mnie z powikłaniem, z którym nie poradziła sobie osoba wykonująca jej zabieg. Dopiero gdy rozwinął się u pacjentki stan zapalny, okazało się, że „dr” przed nazwiskiem pani, o której wszyscy myśleli, że jest lekarką, wcale nie oznacza ukończenia studiów, a doktorat z dietetyki.

3. Dlaczego nie rozpoznaje się powikłań szybko? Rozumiem, że jeszcze bezpośrednio po zabiegu, można było tego nie zauważyć. Ale trzy dni później, gdy pacjentka zgłaszała problemy, zaczerwienioną skórę, w dodatku po zabiegu kwasem hialuronowym na czoło, gdy wiadomo, że mogło dojść do zatkania naczynka, sprawa jest ewidentna. Gdyby wtedy lekarka zareagowała i podała hialuronidazę, martwica zostałaby powstrzymana na początkowym etapie, zaoszczędziłoby to pacjentce stresu i leczenia ogólnoustrojowego, a także rany na czole.

4. Sytuację lekko komplikuje jeszcze jedna sprawa. Kobieta była świeżo po zakończeniu leczenia na WZW, po którym wątroba jeszcze nie doszła do siebie. Nie jest to przeciwwskazaniem do podania kwasu hialuronowego, ale w przypadku powikłania, pojawiają się poważne problemy, bo nie wiadomo, jaką dawkę leków można jej podać, żeby było bezpiecznie. Wymagałoby to badań, których nie miała możliwości zrobić od razu (to był piątek popołudniu). Mój dylemat polegał na tym, co wybrać: z ryzykowanie z lekami przy prawdopodobnie nie do końca dobrze funkcjonującej wątrobie, czy ratowanie tkanek na czole? I kto powinien podjąć decyzję, lekarz czy pacjentka? Bez badań i sprawdzenia parametrów wątroby trudno określić, jaką dawkę podać, żeby było bezpiecznie. Zacząłem bardzo ostrożnie, aby oszczędzić wątrobę, ale i tak, ponieważ przez weekend, nie było u pacjentki poprawy, trzeba było wdrożyć mocniejsze leczenie. Ale być może w ogóle powinienem odmówić leczenia bez zrobienia przez pacjentkę badań.

5. Coraz więcej osób robi zabiegi z kwasem hialuronowym nie tylko nie wiedząc jak reagować na powikłania, ale nie dysponują zapleczem do jego rozpuszczania hialuronidazą. Bo ile gabinetów jest wyposażonych w zestawy przeciwwstrząsowe? Kosmetyczne raczej nie. A jeśli są wyposażone, to ile osób jest przeszkolonych i wie, co podać, i ile osób ma uprawnienia do używania ich? To są rzeczy, o których należy myśleć, zanim pojawią się problemy.

Zobacz też: Powikłania w medycynie estetycznej

Happy end?

Historia zakończyła się dobrze, przepisałem leki, stan zapalany się wyciszył.

Piszę kolejny tekst o powikłaniach po to, aby osoby wykonujące zabiegi włączyły większą świadomość i zasady etyki, do tego, co robią. A także empatię, bo potem ich pacjenci cierpią. Nie da się wyeliminować powikłań z medycyny estetycznej. Ja też je mam, każdy je ma lub będzie miał. Bo medycyna estetyczna jest ingerencją w ciało, i choćby nie wiadomo jak była bezpieczna, to nigdy nie jest bezpieczna stuprocentowo. Dlatego obowiązkiem każdego, kto się za nią zabiera powinna być umiejętność radzenia sobie z powikłaniami.

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.