Marek Wasiluk
 

Modelowanie ciała kwasem polimlekowym. Porównanie preparatów

Pisałem już kilka razy o zabiegach kwasem polimlekowym na ciało, ale nadal temat nie jest wyczerpany. Widzę np. że w poprzednich tekstach umknęła mi jedna rzecz i dzisiaj o niej napiszę więcej. Chodzi o przełomowość kwasu polimlekowego, wynikającą z jego wszechstronności: z tego, że ma działanie zarówno wypełniające, jak i stymulujące (można więc stosować go i wolumetrycznie, i na jakość skóry); a także z tego, że za sprawą konsystencji można go podać w takich obszarach ciała, z którymi nie poradzą sobie inne preparaty.

Dlaczego nie każdy preparat wypełniający nadaje się do modelowania

Generalnie mamy 3 metody/preparaty do modelowania ciała: kwas hialuronowy, kwas polimlekowy i własny tłuszcz.
Najpierw wyjaśnienie, dlaczego tylko te trzy, dlaczego nie używamy polikaprolaktonu czy hydroksyapatytu wapnia (chociaż zaczynają się pojawiać pomysły na to, ale na te moment bardzo karkołomne), które też należą (jak kwas polimlekowy) do stymulatorów objętościowych, i mają działanie wypełniające (i są używane w zabiegach na twarz)?

Generalnie nie używa się ich przy modelowaniu dużych powierzchni z powodu ich konsystencji oraz kosztów.

Hydroksyapatyt  wapnia jest preparatem nieprzewidywalnym, jeśli chodzi o jego działanie – czasami efekt jest dobry, a czasem trwa zbyt krótko, by opłacało się wykonywać nim zabieg na dużej powierzchni. Konsystencja jest drugim elementem, który powoduje, że nie jest najlepszy na zabiegi na ciało

Z kolei polikaprolakton daje przewidywalne i bardzo dobre rezultaty w zabiegach na twarz (jest tutaj bezkonkurencyjny), ale z powodu konsystencji (jest gęsty) trudno się ten preparat rozprowadza na dużych powierzchniach. Zatem z powodów technicznych modelowanie nim ciała jest trudne. Jest też kosztownym preparatem.

Jedynym obszarem, poza twarzą, szyją i dłońmi, gdzie polikaprolakton ma sens i dobrze się sprawdza, są miejsca intymne – można nim modelować wargi sromowe większe.

Oczywiście można to też robić kwasem hialuronowym i własnym tłuszczem. W przypadku miejsc intymnych wszystkie te trzy preparaty dają podobny efekt. Jedyna różnica jest taka, że kwas hialuronowy utrzymuje się najkrócej. W przypadku polikaprolaktonu i własnego tłuszczu – efekt utrzymuje się podobnie długo, natomiast modelowanie własnym tłuszczem trudniej jest wykonać równo plus jest inwazyjne.

Kwas polimlekowy – nie tylko modelowanie, ale i poprawa jakości wiotkiej skóry

Z tych trzech wymienionych preparatów, nadających się do modelowania ciała (kwas polimlekowy, kwas hialuronowy, własny tłuszcz) zazwyczaj najlepszy jest kwas polimlekowy. Wartością dodaną jest to, że oprócz działania wypełniającego (pobudza tworzenie własnego kolagenu), ma właściwości stymulujące, poprawia więc jakość skóry i tkanki podskórnej. Ale co więcej – można go używać w ten sposób, że wykorzystuje się tylko właściwości stymulujące, bez wypełniania, co w niektórych przypadkach jest bardzo istotne.

Dobrze wykonany kwasem polimlekowym zabieg może poprawić jakość skóry dekoltu czy brzucha (czyli płaskich powierzchni) bez zwiększania w widoczny sposób ich objętości (bo w przypadku tego typu zabiegów nie o objętość chodzi tylko o jakość skóry). Dlatego ten preparat jest taki dobry na wiotkość brzucha.

Gdybyśmy chcieli przy tych wskazaniach zastosować własny tłuszcz lub kwas hialuronowy, to nie uzyskalibyśmy efektu poprawy jakości wiotkiej skóry prawie w ogóle, a już na pewnie bez jednoczesnego napompowania tych powierzchni.

Czyli na dekolt i brzuch, ale też na ramiona, nie ma alternatywy dla kwasu polimlekowego, przynajmniej jeśli chodzi o preapraty, bo alternatywą jest stosowanie urządzeń (np. rf mikroigłowa czy laser).

Jeśli zdamy sobie z tego sprawę, to oczywiste stanie się, że wprowadzenie kwasu polimlekowego do zabiegów na ciało, to większa rewolucja niż się wszystkim wydaje. Podkreślam to, bo wcześniej skupiałem się głównie na zaletach stosowania kwasu polimlekowego do modelowaniu pośladków. Tymczasem istotne jest, aby pamiętać, że doskonale pomaga on w korygowaniu takich okolic jak ramiona, dekolt i brzuch. Dlatego te obszary są na liście 7 zabiegów, które wykonamy w klinice L’experta w ramach akcji L’exLUMA, do której trwa właśnie nabór osób chętnych do bezpłatnych zabiegów o łącznej wartości 30 tys. zł [SPRAWDŹ KONIECZNIE i weź udział w castingu]

Podsumowując ten wątek odmienności kwasu polimlekowego – własny tłuszcz i kwas hialuronowy działają wolumetrycznie, a kwas polimlekowy może w zależności od zastosowania działać wolumetrycznie lub nie, co oznacza, że można go (jako jedyny preparat) stosować na duże powierzchnie po to, by poprawiać jakość skóry.

Kwas polimlekowy a własny tłuszcz

Gdy rozpatrujemy jako preparat do modelowania kwas polimlekowy i własny tłuszcz, warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Komórki tkanki tłuszczowej są jak baloniki, są napompowane, ale mogą też być spompowywane.

Jeśli ktoś powiększy pośladki własnym tłuszczem i potem schudnie, to będzie chudł także z pośladków, i w dodatku więcej niż z innych części ciała, bo tam komórek ma więcej, a w czasie chudnięcia mniej tracimy tłuszcz mniej więcej po równo ze wszystkich.

Jest to potężna wada. W druga stronę, czyli w przypadku przytycia, części wymodelowane własnym tłuszczem uwydatniają się bardziej.
Gdy zastosujemy kwas polimlekowy, nie ma takiego efektu, bo tutaj modelowanie odbywa się poprzez wytworzenie własnego kolagenu. Czyli ktoś może np. chudnąć generalni czy np. w talii, ale pośladki zostają takie jak były. Ten aspekt sprawia, że kwas polimlekowy ma dodatkową przewagę nad modelowaniem własnym tłuszczem. Piszę „dodatkową”, bo jest jeszcze kilka aspektów przemawiających za kwasem polimlekowym, a także wad własnego tłuszczu (brak przewidywalności efektu, bo nie wiadomo ile tłuszczu się wchłonie, oraz nierówności tkanki po zabiegu).

A co w przypadku twarzy, szyi i dłoni?

Kwas polimlekowy jest więc najlepszym z preparatów, jeśli chodzi o modelowanie ciała. A jak jest w przypadku twarzy? Tutaj kolejność jest nieco inna. Na pierwszym miejscu jest polikaprolakton, kwas polimlekowy na drugim, potem kwas hialuronowy i własny tłuszcz.

W przypadku zabiegów preparatami na szyję to można stosować tylko kwas polimlekowy i polikaprolakton, bo własny tłuszcz i kwas hialuronowy się nie nadają.

Natomiast na dłonie wszystkie te preparaty działają podobnie, gdyż w przypadku wiotczenia skóry dłoni, potrzebujemy tutaj zawsze oprócz zadziałania na jej jakość także nieco działania wolumetrycznego. Kwas polimlekowy i polikaprolakton są w przypadku zabiegu na dłonie porównywalne. Lekką przewagę ma własna tkanka tłuszczowa, i tutaj nie ma już takiego znaczenia, że zabieg może nie wyjść idealnie równo, nie będzie tego widać.

Skala ryzyka

Skoro wiadomo, już że kwas polimlekowy ma dużą przewagę w obszarze zabiegów na ciało w porównaniu z innymi wypełniaczami, to na koniec kilka ostrzeżeń. Zabiegi na ciało są trudniejsze niż zabiegi na twarz, i bardziej niebezpieczne. Wynika to z tego, że
1/ Podajemy więcej preparatu, a to zawsze stwarza większe ryzyko dla organizmu, że źle zareaguje.

2 / Ciało to są zupełnie inne struktury anatomiczne niż twarz, więc trzeba się tego od nowa nauczyć/ przypomnieć, nawet jak się jest lekarzem. Więc tutaj od razu ostrzeżenie przed osobami niemedycznymi, żaden kosmetolog nie uczy się anatomii brzucha, uda, klatki piersiowej, bo nie jest mu to potrzebne do zabiegów leżących w jego kompetencjach. Dlatego modelowanie preparatami należy wykonywać wyłącznie u specjalistów z wykształceniem medycznym.

3/ Gdy pojawią się powikłania, to w ekstremalnych przypadkach mogą one nawet zagrażać życiu. Przy zabiegach na twarz „najgorsze” co się może zdarzyć to martwica skóry. A przy zabiegach na ramiona czy pośladki powikłania mogą zagrażać życiu. Tam są duże struktury anatomiczne, duże naczynia krwionośne. Jak zatkamy naczynko na twarzy – to najwyżej będzie martwica lub straci się wzrok (tak, wiem, że pisanie przy tak poważnej sprawie „najwyżej” nie jest adekwatne do jej rangi, bardziej chodzi o pokazanie, że w porównaniu z tym co się może wydarzyć przy zabiegach na ciało, nie jest to aż takie „straszne”).

Jak zatkamy naczynie na pośladku to może dojść do zatoru i uszkodzenia mózgu. Więc warto ludzi uświadamiać, że są to bardzo medyczne zabiegi i nie można robić ich w przypadkowym gabinecie u przypadkowej osoby. Kolejność zagrożenia to zabiegi na pośladki (najbardziej), potem – ramiona i dekolt.

Dodam też, że różne firmy stosują różne zasady etyczne (lub ich brak) i np. na ulotkach preparatu może być informacja, że nie można nim wykonywać zabiegu w jakimś obszarze, ale trenerzy na szkoleniach mówią coś innego. Niestety w przypadku powikłania, oni umywają ręce i cała odpowiedzialność (także karna) spada na osobę wykonującą zabieg, a konsekwencje estetyczne i zdrowotne na pacjenta.

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.