Marek Wasiluk
 

Martwica czoła – półśrodki nie wystarczą!

Zdarzają się takie soboty, że zamiast odpoczywać reaguję na alarmujący mail. Pani błagała o pomoc, pisząc, że miała zabieg medycyny estetycznej i dzieje się z nią coś złego. Osoba z mojego zespołu skontaktowała się z nią, otrzymaliśmy zdjęcia i od razu było wiadomo, co się wydarzyło. Martwica czoła. Przy takim rozpoznaniu przyjąłem pacjentkę od razu. Są sytuacje, że każda godzina zwłoki może prowadzić do pogłębiania się katastrofy.

Marwica, czyli… standard

To był pierwszy przypadek od pół roku. I można powiedzieć, że… standardowy. Kobieta kilka dni wcześniej była na zabiegu wypełnienia lwiej zmarszczki kwasem hialuronowym. Zabieg wykonywała lekarka – dermatolożka, która także zajmuje się medycyną estetyczną.
Zabieg został wykonany w poniedziałek.
W środę pacjentka zaczęła odczuwać niepokojące objawy.
W piątek poszła do gabinetu, gdzie miała wykonany zabieg. Tam podano jej hialuronidazę i zlecono pewne leki, ale takie bez recepty.
W sobotę napisała do mnie.
Mija teraz miesiąc od całego zdarzenia, i mogę powiedzieć, że na szczęście szkody nie są aż tak duże, jak by mogły być. Jest co prawda blizna, ale nie za duża (na powierzchni mniej więcej 4 x 2 cm) i nie za głęboka. Jest też czerwona plama na czole, ale mniejsza niż była miesiąc temu.

Martwica na czole – połowiczne leczenie nie wystarczy

To, co najbardziej mnie uderzyło w tej sprawie, to fakt, że pacjentka w ogóle nie została poinformowana, że rozwija się martwica. Podanie hialuronidazy było właściwym działanie, natomiast nie wiem oczywiście, czy zostało jej podane odpowiednio dużo. Pacjentka nie otrzymała natomiast żadnego dodatkowego farmakologicznego leczenie, powiedziano jej jedynie „proszę sobie wziąć aspirynę”. Czyli wdrożone leczenie było połowiczne. Martwica to stan nagły, tutaj nie ma czasu na półśrodki, trzeba reagować szybko, i lepiej zadziałać za mocno, niż za słabo.

Skoro lekarka podała hialuronidazę to można wnioskować, że zdiagnozowała martwicę. Dlaczego w takim razie nie poinformowała o tym pacjentki i dlaczego nie wdrożyła pełnego leczenia, potrzebnego w takich powikłaniach?

Przy martwicy podanie hialuronidazy, która rozpuszcza kwas hialuronowy, to za mało. Trzeba też zadziałać na szkody, które już się zadziały w tkance czyli wdrożyć leczenie farmakologiczne.

Zasady postępowania przy martwicy – kluczowy jest CZAS

W początkowej fazie, w przypadku zatkania czy ucisku naczynka kwasem hialuronowym, a właśnie do tego u pacjentki doszło, mamy do czynienia z obumieraniem komórek, gdyż nie dociera do nich krew (a więc też tlen i substancje odżywcze). Ale ponieważ one obumierają „wewnątrz” tkanki to nie od razu to widać.

Z doświadczenia wiem, że jak zareaguje się błyskawicznie na pierwsze symptomy zatkania naczynka (a nawet w ciągu 2-3 dni od zabiegu), to zazwyczaj można zatrzymać ten proces na takim etapie, że zrobią się w „środku szkody”, ale nie dojdzie do powstania blizny. Szybciej trzeba zareagować, gdy mamy do czynienia z zatkaniem naczynia w oku. W tym przypadku mniej więcej do 18 godzin od zabiegu konieczne jest zadziałanie w celu udrożnienie tętnicy, aby nie stracić wzroku.

W przypadku skóry ten czas jest dłuższy, gdyż naskórek nie ma naczyń krwionośnych w ogóle, a w skórze właściwej też nie ma ich tak wiele. Gorzej jest z mięśniami.
Te 2-3 dni (a nie np. 2-3 godziny od zabiegu) wynikają też z tego, że nie zawsze dochodzi do całkowitego zatkania naczynka i pozbawienia komórek dopływu krwi. Doświadczenie pokazuje mi, że z reguły występuje sytuacja częściowego zatkania lub ucisku na naczynko, więc trochę krwi przez nie przepływa. Jednak czekanie kolejnych 12-24 godzin to może być już o 12-24 godziny za dużo.

Mam wrażenie, że osoby wykonujący zabiegi nie zabezpieczają się na tego typu przypadki, nie mają opracowanych procedur postępowania na wypadek zatkania naczynia, bo to co zrobiła lekarka wykonująca zabieg to niestety za mało – podanie hialuronidazy nie zastąpi wiedzy na temat postępowania w przypadku powikłań. Trochę to przypomina chodzenie w cyrku po linie bez zabezpieczenia. Niezależnie od tego wszystkiego, przypominam, że nie wykonujemy swobodnie i beztrosko wypełniania lwiej zmarszczki kwasem hialuronowym. To bardzo ryzykowny zabieg!

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.