Marek Wasiluk
 

Zaburzenia wzroku po stymulatorze tkankowym – do dalej?

Artykuł o młodej kobiecie, u której wystąpiły zaburzenia wzroku po zabiegu podania stymulatora tkankowego miał bardzo duży oddźwięk. Oprócz wielu komentarzy, udostępnień w social mediach, otrzymałem też empatyczne e-maile z propozycjami pomocy tej kobiecie i różnymi hipotezami, co mogło się wydarzyć. Dziękuję wszystkim, bo temat jest ważny, a sytuacja była dosyć nietypowa.

Przypomnę, że kobieta miała wykonany zabieg preparatem niecertyfikowanym i wystąpiły u niej powikłania – zaburzenia wzroku, ale na tyle nietypowe, że trudno było zdiagnozować przyczynę.

Zobacz pełny opis tego przypadku w artykule:
„Zaburzenia wzroku – groźne i nietypowe powikłanie po podaniu stymulatora tkankowego” 

Artykuł opublikowałem w dniu, w którym kobieta wybierała się do szpitala okulistycznego, aby wykonać kompleksową diagnostykę oka. Pozostawała jednak ze mną w kontakcie i otrzymałem właśnie od niej informację, że problem został opanowany.

Zaburzenia wzroku po podaniu stymulatora tkankowego – leczenie objawowe

Kobieta nie została w szpitalu, nie wykonano jej nawet planowanej diagnostyki (m.in. tomografii oka). Lekarze rozpoczęli od leczenia objawowego i zachowawczego, czyli podali jej większe dawki leków poprawiających krążenie krwi, oraz zalecili obserwację, bo na tym etapie nie wiadomo było, jaką ingerencję leczniczą zastosować.
Po tygodniu stan pacjentki zaczął się poprawiać. Po dwóch tygodniach z objawów pozostała już tylko delikatna bolesność w miejscach podania preparatu, a niepokojące zaburzenia wzroku ustały.

Happy end

Mamy więc na szczęście dobre zakończenie tej historii. Nadal natomiast nie wiadomo, co się naprawdę wydarzyło. Wysnuwałem w poprzednim artykule różne hipotezy na ten temat, ale zagadka nie została rozwiązana.

Wydaje się, że było to zaburzenie/uszkodzenie bardziej na poziomie mózgu niż oka. Ale nie wiadomo czy w mechanizmie naczyniowym, czy np. w mechanizmie neurotoksyczności (istnieją składniki, które działają toksycznie wybiórczo tylko na jakiś jeden narząd czy układ, np. tylko na wątrobę albo tylko na nerki, więc może w tym przypadku było coś, co uszkadzało tylko układ nerwowy).

Bardziej jednak skłaniam się do tego, że problem zadział się w mechanizmie naczyniowym, czyli bardziej zatkania naczynek niż uszkodzenie neuronów.
Na to, że przyczyna była bardziej naczyniowa niż neurotoksyczna wskazuje poprawa, jaka nastąpiła po lekach poprawiających ukrwienie w sporych dawkach. Co prawda troszkę czasu też upłynęło, i nie można zupełnie odrzucać, że zadziałały własne zdolności regeneracyjne organizmu. Zagadka pozostanie nierozwiązana.

Powikłania po zabiegach medycyny estetycznej – wnioski

Co jednak wydarzyło się naprawdę, powtarzam, nie wiadomo i raczej nie ma już możliwości, aby się dowiedzieć. A wnioski pozostają te sam, które formułowałem w poprzednim artykule. Trzeba wystrzegać się niecertyfikowanych produktów, bo nie wiemy, co w nich jest. Czy są to substancje bezpieczne i/lub czy występują w bezpiecznym stężeniu (toksyna botulinowa jest np. bardzo toksyczną substancją, ale w małych stężeniach „prostuje” zmarszczki, jest też nieoceniona w neurologii).

W przypadku niecertyfikowanych produktów nie wiadomo też, jakie występują w nich dodatki, np. konserwanty. Nie wiemy również, jakie substancje chemiczne zostały użyte w procesie technologicznym otrzymywania preparatu i czy preparat został z nich potem wystarczająco dobrze oczyszczony. Bo na ogół nie są to obojętne dla organizmu składniki.

Może zainteresuje cię też:
Stymulatory tkankowe – co to jest 

Preparaty bez certyfikatu – co może się wydarzyć

Wersja optymistyczna, w przypadku używania preparatu bez certyfikatu, jest taka, że po prostu on nie zadziała. Gorzej jednak, gdy wywoła powikłania. Najczęściej są to różnego rodzaju alergie, ale preparat może zadziałać też toksycznie – miejscowo na tkankę lub w innym miejscu.
Więc oprócz typowych powikłań, nietolerancji na jakiś składnik preparatu czy zatkanie naczynka, istnieje ryzyko innych, nietypowych powikłań i zaskakujących objawów.

Przypadek opisywanej pacjentki powinien być moim zdaniem przestrogą przed chodzeniem w medycynie estetycznej niecertyfikowanymi drogami.

Zobacz też:
Dlaczego w gabinetach medycyny estetycznej używane są produkty bez certyfikatu  

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.