Marek Wasiluk
 

Laser tulowy – dlaczego nie działa tak jak się go reklamuje

Zacznę ten tekst nietypowo, od… podsumowania. Laser tulowy jest jak świnka morska, ani to świnka, ani morska.

Laser tulowy

Na moim blogu laser tulowy pojawia się bardzo rzadko, gdyż nie jest to urządzenie, które warto mieć w gabinecie, jeśli chce wykonywać realnie skuteczne zabiegi, i nie jest to zabieg, który mógłbym polecić mając na uwadze efekty do ceny zabiegu. Porównywałem go do innych laserów frakcyjnych, np. w tekście: „Laser frakcyjny ablacyjny CO2 do odmładzania twarzy”
Widzę jednak, że aktualnie jest tak mocny trend promowania tego lasera i wciskania go wszystkim, że pora na szersze wyjaśnienie, co to za laser i dlaczego go nie kupiłem, mimo iż kilkanaście lat temu rozważałem taką możliwość, zanim jeszcze ktokolwiek o tym laserze słyszał w Polsce.

Laser tulowy – na co

Na swoich stronach gabinety, a nawet znane kliniki, zachwalają zalety lasera tulowego, pisząc, że jest to jedno z najbardziej innowacyjnych narzędzi w medycynie estetycznej. Wśród wskazań do stosowania wymieniają: przebarwienia skórne, w tym melasma i plamy słoneczne, zmarszczki, drobne linie mimiczne, blizny potrądzikowe, nierówna tekstura skóry, poszerzone pory, nadmierne wydzielanie sebum, utrata jędrności.

Tyle, że to… nieprawda (no chyba, że ktoś chce traktować podobną logikę co do skuteczność lasera tulowego na wymienione wyżej wskazania podobnie jak szklankę wody z kroplą soku malinowego sprzedawanej jako jako sok malinowy, a nie wodę). Za chwilę rozłożę na czynniki pierwsze to, jak bardzo te opisy mijają się z rzeczywistością.

Ale jeszcze wcześniej kawałek zasygnalizowanej już mojej historii z laserem tulowym.

Mogłem być pierwszy, ale nie kupiłem

Technologia ta pojawiła się w Korei około 2013 roku. Ponieważ jeździłem tam na targi i przede wszystkim bardzo interesowałem się technologią i nowymi rozwiązaniami w medycynie estetycznej, miałem z tym laserem styczność na kilka lat przed tym, nim pojawił się pierwszy dystrybutor tych laserów w Polsce. Obserwatorzy mojego bloga wiedzą, że często kupuję nowe urządzenia do testowania i – co więcej – stosuję je po swojemu, czasem nawet wbrew temu, co piszą w instrukcjach producenci.

Tak było z RF mikroigłową, która była reklamowana przez producentów i sprzedawana na początku jako urządzenie na aktywny, zapalny trądzik i pory w skórze. Nikt nie mówił o bliznach, napięciu skóry i rozstępach. Ja po wgłębieniu się w technologię byłem przekonany, że urządzenie powinno działać na rozstępy i nawet zacząłem drążyć ten temat z firmami, które sprzedawały RF. Ale słyszałem: nie, na rozstępy nie działa. Teoria technologii mówiła mi jednak coś innego, dlatego kupiłem RF mikroigłową i zacząłem ją sprawdzać pod kątem rozstępów. I miałem rację. Okazało się, że jest to rozwiązanie numer 1 na rozstępy.

Tak samo było z laserem tulowym. Kiedy się pojawił, wgłębiłem się w technologię, analizowałem, sprawdzałem zastosowania i zastanawiałem się jakiś czas nad zakupem.

Jednak na podstawie mojej wiedzy i tych analiz, jak oddziałuje ten laser, wyszło, że… nie mam dla niego sensownego zastosowania w medycynie estetycznej. Bo nie ma szansy, aby działał tak, jak opisuje producent, gdyż ma ograniczenia technologiczne.

To trochę tak, jakby producent chciał mi sprzedać samochód, który potrafi latać. Ale sprawdziłem, że nie ma skrzydeł, śmigła wytwarzającego siłę nośną, nie ma też żadnego innego rodzaju napędu umożliwiającego wzniesienie się w powietrze. Nie ma więc znaczenia, co mi naopowiada producent. Jednak wiele osób łapie się na to, co mówią firmy i nie sprawdzają, czy jest to zgodne z prawdą. Zresztą, nie każdy ma kompetencje, aby to zrobić. Ale też nie każdemu chce się ponosić taki wysiłek. Ja sprawdziłem i zdecydowałem wtedy, że kupno takiego lasera nie ma sensu. Co z tego, że byłbym pierwszy w Polsce, skoro laser nie spłeniałby moich wymagań co do skuteczności zabiegów.

Laser tulowy – co to takiego?

Laser tulowy to jeden z rodzajów lasera frakcyjnego (zazwyczaj nieablacyjny), czyli lasera, który w skórze robi punktowe uszkodzenia (jest jeszcze laser frakcyjny CO2 – zdecydowanie najlepszy, i laser erbowo-yagowy, oraz kilka innych). W teorii laser tulowy ma działać na poprawę jakości skóry i na przebarwienia. Wśród jego zalet „internet” najbardziej podkreśla to, że: czas rekonwalescencji jest krótszy niż przy innych laserach frakcyjnych i że zabiegi są przyjemniejsze dla pacjenta (nie takie bolesne i wizualnie pozostawiające mniejsze ślady po zabiegu).

Tu taka dygresja – bardzo ciekawe jest, że jak mówi się o czasie rekonwalescencji to chętnie używane jest porównanie do lasera tulowego do lasera CO2 (po którym faktycznie rekonwalescencja jest dłuższa), ale jak się mówi o skuteczności to już jakoś nikt nie porównuje tych dwóch laserów.

Mówi się też o skuteczności i możliwości działania lasera jak „lekko” ablacyjny lub nieablacyjny, w zależności od ustawień. Tyle teoria i marketing…
Mniej więcej po 2–3 latach od mojego pierwszego kontaktu z laserem tulowym, pojawił się w Polsce dystrybutor, który zaczął ten laser sprzedawać. Średnio to szło. Laser był drogi, zwłaszcza jak na to, co oferuje. Dziwiłem się ludziom, którzy go kupowali. Zastanawiałem się, jak oni chcą wyjść na swoje od strony biznesowej, biorąc pod uwagę jak ten laser działa.
Ktoś jednak kupował ten sprzęt. A potem pojawiły się jego klony i gdy laserów było już więcej, pojawiła się ostrzejsza promocja. Ostatnio miałem wykład na jednej z konferencji i widziałem laser tulowy na dwóch stoiskach.

Promuje się go aktualnie wśród kosmetyczek. To standardowa metoda. Robi się tak, gdy rynek lekarzy się już wysyci albo/i gdy lekarze poznają się już na jakimś sprzęcie i nie chcą w niego inwestować. Wtedy zaczyna się wciskać to kosmetyczkom, które łykają to, co im się przekazuje. A przekaz jest mocno przekłamany.

Kupowanie na piękne oczy

Ludzie się nie znają na technologii. Kupują sprzęt na piękne oczy. Przedstawiciele firm opowiadają, jak dobre i innowacyjne jest urządzenie, pokazują zdjęcia przed i po zabiegach (często z photoshopa albo po innych zabiegach). A jak już ktoś ten sprzęt kupi i robi zabiegi, a pacjent nie widzi efektów, to trudno. Ale czasem jest tak, że pacjent widzi jakiś efekt, ale nie wie, że mógłby mieć lepszy za mniejsze pieniądze, bo nie ma porównania.

A propos kupowania na piękne oczy, parę lat temu modne stały się egzosomy. Nie dałem się na nie nabrać, chociaż byłem mocno namawiany. Jednak na „nie” przeważyły kwestie ich bezpieczeństwa i skuteczności (czy raczej jej braku). Egzosomy w tamtejszej narracji były rewelacyjne na wszystko w medycynie estetycznej. Ale ostatnio rozmawiałem z przedstawicielem pewnej firmy, który pytał mnie w kontekście egzosomów, czy mam dużo pacjentów z aktywnym trądzikiem i atopową skórą, bo – i tutaj cytuję niemal dosłownie – „w medycynie estetycznej te egzosomy nie za bardzo działają, ale dla atopowej skóry mogą się sprawdzić”.

Jaka drastyczna zmiana narracji. Ten sam producent. Minęły dwa lata i nagle przedstawiciele się ocknęli, że jednak egzosomy nie są dla medycyny estetycznej tak cudowne, jak wmawiali wcześniej? Czy wiedzieli o tym wcześniej, tylko liczyli na nieświadomość ludzi? Nie wiem.

Dlaczego laser tulowy nie działa zbytnio na to, na co jest reklamowany

Wracam do lasera tulowego. Dlaczego jest świnką morską? Po pierwsze laser tulowy dostępny na rynku to laser nieablacyjny, albo subablacyjny, a to z założenia oznacza skuteczność istotnie mniejszą tego typu sprzętu.
To prawda, że zabieg jest przyjemniejszy niż np. laser frakcyjny CO2 i czas rekonwalescencji jest krótszy, a pacjent po zabiegu poczuje świeżość skóry. Ale to wszystko. Tymczasem we wskazaniach bardzo mocny nacisk jest na oddziaływanie na przebarwienia.

W jaki sposób jakikolwiek laser frakcyjny może skutecznie usunąć przebarwienia, jakiekolwiek, skoro działa na skórę w sposób frakcyjny, czyli wybiórczy (oddziaływanie jest na ok 30% powierzchni skóry)?

To pierwsza sprawa. To jakby ktoś malował kratkę na ścianie, myśląc, że cała ściana się wymaluje. Można ustawić laser gęściej, ale tak czy owak będzie to tryb frakcyjny, a w takim trybie nie działa się na przebarwienia.

Ale jeszcze ważniejsze jest technologiczne ograniczenie lasera tulowego, polegające na tym, że laser ten penetruje skórę na ok. 0,2 mm, może czasem do 0,4 mm. A to oznacza, że tak naprawdę działa na naskórek, a bardzo słabo na skórę właściwą. I to jest kluczowa informacja.

O ile w przypadku przebarwień posłonecznych, typu piegi, ten laser ma szansę w jakimś stopniu zadziałać, to w przypadku melasmy – w większości przypadków nie, gdyż barwnik w większości typów tego przebarwienia są rozmieszczone zarówno w naskórku, jak i skórze właściwej, a skóry właściwej laser tulowy nie penetruje. Zdolność do działania na przebarwienia można porównać do zaspokojenia pragnienia naparstkiem wody.

To samo dotyczy działania na zmarszczki, linie mimiczne, blizny, pory, jędrność i elastyczność skóry. Wszystko to problem skóry właściwej, na głębokości 1–2 mm. Więc jak laser tulowy miałby zadziałać na coś, co jest głębiej niż jego możliwości penetracji? Wydaje się, że to tylko milimetr. Ale ten milimetr ma znaczenie. Technologicznie laser tulowy nie daje rady skutecznie dotrzeć do tej głębokości skóry, czyli znowu: to jakby powiedzieć komuś – chce ci się pić, masz tu naparstek wody, on spokojnie ugasi twoje pragnienie, po co ci szklanka wody, naparstek wystarczy.

Ile kosztuje zabieg laserem tulowym?

Na co w takim razie można go stosować? Jest jedno sensowne wskazanie – odświeżenie skóry. Laser tulowy może zastąpić… peelingi kosmetyczne, kwas glikolowy, migdałowy, itp.
Pytanie tylko: czy to jest opłacalne?

Zabieg laserem tulowym kosztuje powyżej 1500 zł, czasem powyżej 2000 zł. Pacjent dostaje w tej cenie efekt peelingu, który może mieć za 300-400 zł. I oczywiście pacjent może zdecydować, że woli mieć laser zamiast peelingu. Tylko czy naprawdę jest świadomy, że przepłaca?

W niektórych klinikach zabieg laserem tulowym kosztuje tyle samo, co zabieg laserem frakcyjnym CO2, który jest kilkukrotnie skuteczniejszy. Pacjent jednak może być nieświadomy i wybierze zabieg laserem tulowym, bo usłyszy, że nie trzeba będzie tyle siedzieć w domu po zabiegu i nie będzie się tak spuchniętym. I znów pytanie – ale czy pacjentowi zależało na efekcie zabiegu, czy tylko na tym, żeby miał krótki czas rekonwalescencji? Czy informuje się o tym pacjentów?

Co jest lepsze – laser tulowy czy frakcyjny

laser tulowy a CO2, porówanie

Jak głęboko działa laser tulowy a CO2, porównanie

Przekaz marketingowy lasera tulowego pasożytuje na sławie lasera frakcyjnego CO2. Wywołuje skojarzenie z tym najlepszym zabiegiem odmładzającym, dodając, że lepsze gojenie i podobna cena. Ale powiem to wprost – to jest działanie nieuczciwe.
Mnie przeraża, że nawet znane i uznane miejsca ulegają takim nieetycznym trendom.

Czy nie wiedzą, że ten laser jest po prostu słaby? Czy wiedzą, a mimo to robią te zabiegi, żeby wpisać się w to, co jest modne na rynku? Ale gdzie w tym wszystkim jest pacjent?

Oczywiście, jak ktoś chce wyposażyć swój gabinet w ten laser – może to zrobić. Jednak – jeśli podchodzi do sprawy etycznie – to nie zrobi na tym biznesu, bo albo musiałby zabiegi tym laserem sprzedawać po 500-700 zł, czyli w cenie zbliżonej do peelingów, ale wtedy nie pokryje mu to kosztów sprzętu. Albo po 1500 zł, ale informując klientów, że osiągną ten sam efekt peelingiem czy innymi metodami za kilka razy mniejszą kwotę – więc mało który klient będzie chciał takiej zamiany.

Odpowiedź na pytanie, co jest lepsze – laser tulowy czy frakcyjny CO2, jest oczywista.

Jeśli ktoś myśli o odmłodzeniu skóry, bliznach, zmarszczkach, ale też o tych wszystkich wskazaniach, które wymienia się przy laserze tulowym (za wyjątkiem przebarwień), to warto, aby wszyscy zapamiętali, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę koszty do efektów – jest laser frakcyjny CO2 w dobrym gabinecie.

Bo to realnie działa i da więcej niż nawet seria zabiegów laserem tulowym.
A na przebarwienia to ani laser tulowy ani CO2 nie są laserami z wyboru.
Dlatego rozebrałem dzisiaj ten temat na czynniki pierwsze, ale już bezpośrednio do pacjentów należy decyzja, czy chcą robić zabiegi skuteczne, czy płacić za coś, co jest głównie marketingiem.

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.