Marek Wasiluk
 

Co to jest Barbie botox, po co się go wykonuje i dlaczego lepiej tego nie robić

Nie planowałem artykułu na temat trendu „Barbie botox”, ale kilka klientek pytało, co myślę o tym trendzie. A nie planowałem sam z siebie dlatego, że dla mnie coś takiego realnie nie istnieje, jest jedynie chwytem marketingowym, trendem napędzanym filmem „Barbie” i TikTokiem. Nie jest to żaden termin dotyczący medycyny estetycznej ani urody, a jedynie zlepek dwóch słów, które próbuje się wykorzystać marketingowo.

Barbie – kult piękna i nierealnych oczekiwań co do wyglądu

Zacznę od zarysowania kontekstu. Barbie jest lalką, produktem amerykańskiej firmy Mattel. Firma zarabia na sprzedaży lalek, akcesoriów i kreuje kult piękna u małych dziewczynek. Wielokrotnie krytykowano firmę za promowanie nierealnych standardów, bo proporcje ciała takie jak u Barbie są nierealne do osiągnięcia, co może prowadzić u dziewczynek do zaniżonej samooceny, a nawet do anoreksji lub bulimii.

Kreowanie idealnych wizji i fikcyjnych rzeczywistości jest coraz bardziej dominującym trendem za sprawą sztucznej inteligencji (AI). W internetowej przestrzeni jest coraz więcej zdjęć wykreowanych przez AI, powstają nawet w socialmediach konta influencerów, którzy nie istnieją naprawdę, są od początku do końca wykreowani przez sztuczną inteligencję, a gromadzą miliony followersów i są doskonałymi modelami do współprac komercyjnych z firmami.

Ten kult piękna bardzo bazuje na podświadomości. Bo nasz mózg lubi, woli i wybiera to co ładne. Pokazuje to doskonale badanie zrobione na kilkumiesięcznych dzieciach. Pokazywano im zdjęcia ludzi „ładnych” i „brzydkich” (niesymetrycznych, groźnych) i obserwowano reakcję (a dokładnie wyraz twarzy, bo u tak małych dzieci tylko to można było zaobserwować). Badania pokazały, że na ładne twarze dzieci reagują przyjaźnie, w przeciwieństwie do twarzy brzydkich. To oznacza, że nasz mózg – nie mając jeszcze nabytych wzorców społecznych, które zdobywa się z wiekiem – już na tym etapie życia uznaje coś za ładne, a coś innego za brzydkie, i to ładne lubi, a tego brzydkiego się boi. Jest to rodzaj mechanizmu obronnego, który sprawia, że przed tym, co wygląda groźnie – ucieka się, a do tego, co ładne – lgnie się.

W życiu to może być bardzo mylące i może służyć manipulacji. Morderczynie wyglądają często jak grzeczne dziewczynki, a groźnie wyglądający ludzie mogą być bardzo wrażliwi. A jednak mamy głęboko w podświadomości zakodowane przekonanie, i to naprawdę głębiej niż się wydaje, że jak ktoś jest ładny to jest dobry, a jak jest brzydki to jest zły, jest przestępcą.

Barbie botox – co to takiego

Sława Barbie bazuje na ideale piękna i kulcie blondynek. W Polce mniej zdajemy sobie z tego sprawę, jak ten kult jest mocny, bo w naszym kraju dużo jest blondynek (ale jest to unikalne w skali świata). Barbie jest więc długowłosą blondynką, bardzo chudą, z bardzo wąską talią, ekstremalnie długimi nogami, jasną skórą i długą szyją. I właśnie o SZYJĘ w Barbie botoksie chodzi. Ktoś wpadł na pomysł, aby wykreować zabieg w postaci Barbie botoksu w celu… wydłużenia szyi oraz takiego wyostrzenia kąta między ramionami a szyją, aby był bliski kąta prostego (bo normalnie jest rozwarty).

W tym celu wstrzykuje się toksynę botulinową w górną część mięśnia czworobocznego, zwanego kapturowym, bo rozkłada się jak kaptur na plecach, obejmując ramiona i górną część pleców.

Zabiegi tego typu nie są nowością, robione są od lat, tylko nie nazywały się Barbie botox i nie służyły wydłużaniu szyi, tylko stosowne były przy bólach napięciowych i migrenach, a nie przy urodowych do wskazaniach, i nie wymagały takich ilości toksyny, jak Barbie botox.

Barbie botox – efekty

Głównym problemem Barbie botoksu jest to, że ten zabieg realnie NIE DAJE EFEKTÓW. Przed i po zabiegu wygląda się tak samo. Toksyna botulinowa podawana jest w mięśnie, by osłabić ich działanie, a mięsień kapturowy jest silniejszy od wszystkich razem wziętych mięśni twarzy, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko jego górną część.

Gdybyśmy chcieli zadziałać na ten mięsień tak skutecznie, jak na mięśnie twarzy, potrzeba byłoby ok. 4-5 ampułek toksyny botulinowej. To są potężne dawki, przy których zbliżamy się już do granicy bezpieczeństwa.

Mam szczęście, że zgłaszają się o mnie klientki, dzięki którym mam okazję do eksperymentowania. Miałem więc okazję jakiś czas temu zrobić (jeszcze zanim pojawiła się moda) zabieg tego typu i przekonać się o realnych jego efektach. Moją klientką jest znana modelka, która 2-3 lata temu namawiała mnie do sprawdzenia tego typu zabiegu. Zaadoptowałem metodologię migrenową do estetycznej, zmodyfikowałem punkty podania, rozłożyłem dla bezpieczeństwa wstrzyknięcie toksyny botulinowej na 3 sesje (w krótkim odstępnie czasu), bo nie miałem pewności jaką dawkę dać, żeby zadziałało, wiedziałem jaka jest bezpieczna.

Efekt był mikro. Po zabiegu nie było rezultatu a la lalka Barbie, i nie mogło być, bo mięsień czworoboczny jest zbyt SILNY, a całkiem go sparaliżować nie możemy. To co można realnie osiągnąć przy dużych dawkach to milimetry różnicy.

W przypadku twarzy 1mm ma sens, podniesienie o 1 mm np. kącików ust zmienia dużo w wyglądzie twarzy, ale na ciele 1 mm nie widać. Zabieg Barbie botoks jest więc wykreowany sztucznie i nie ma on prawa istotnie zmienić wyglądu, czyli wydłużyć szyi, tak jak jest to reklamowane.

Tymczasem rynek Barbie botoksu kwitnie. Są reklamy tego zabiegu, są nawet szkolenia z techniki Barbie botoksu, po to, by naciągać niewinne owieczki na zabieg. Targetem są młody osoby, one będą chciały zapłacić, łudząc się nadzieją, że dłuższa szyja poprawi ich życie. Tymczasem nic się nie wydłuży, nic się nie wyszczupli, bo nie ma jak.

Barbie botox – czy to jest bezpieczne

Oprócz braku efektu trzeba wziąć też pod uwagę aspekty medyczne, zdrowotne. Podanie niewielkich dawek toksyny botulinowej w mięsień kapturowy da efekt pomijalny; przy sporych dawek efekt będzie minimalny; przy dużych – efekt będzie ciut większy, ale nadal nie taki, jak się oczekuje. Chyba że ktoś robi ten zabieg dla samego faktu, że został wykonany albo dla pochwalenia się tym na TikToku.

Pamiętajmy, że toksyna botulinowa to trucizna, ma status leku. Robienie toksyny u nie-lekarza jest nielegalne, ale wiadomo, że działa w Polsce szara strefa.

Można też zdobyć preparaty-podróbki. Jeśli ktoś idzie na zabieg toksyny botulinowej (nie tylko na Barbie botoks, ale na jakiekolwiek inne podanie toksyny botulinowej) np. do kosmetyczki, a nie lekarza, musi mieć świadomość, że ryzykuje. Pierwsza sprawa – jak coś pójdzie nie tak, będzie miał mikre szanse dochodzić odszkodowania. Jeśli ktoś nielegalnie wykonuje zabiegi, nielegalnie zdobywa leki, to zazwyczaj dla swojego bezpieczeństwa nie zostawia po tym śladu w gabinecie, a wręcz dokumentacja może wskazywać na coś innego. Chyba że pacjent będzie nagrywał – całą wizytę, konsultację, co się mu mówi. Jest mega dużo podszywania się pod produkty. Bez takiego nagrania osoba wykonująca zabieg może opowiadać, że skądże, że to nie była botulina, że pani się pomyliła, że to była mezoterapia.
Jeszcze ważniejsza przy aspektach medycznych jest kwestia podawania dużych dawek w przypadku Barbie botoksu. Może się nie obyć bez konsekwencji zdrowotnych. Mięsień kapturowy czemuś przecież służy. Jego górna część pomaga w utrzymaniu pozycji szyi i ramion.

Jak go zblokujemy za mocno, możemy mieć problem z utrzymywaniem głowy (będzie leciała do przodu) i podnoszeniem ramion. W dalszych konsekwencjach, możemy doprowadzić do zwyrodnienia kręgosłupa w odcinku szyjnym, bolesności głowy, bo zaburzymy pewną równowagę mięśniową. Kolejna rzecz to przy podaniu ekstremalnych dawek – zatrucia toksyną botulinową.

Ważna uwaga – zastosowanie toksyny do podania w ramach Barbie botoksu jest off label, czyli poza procedurą oficjalną. Lekarz, który wie, o co mu chodzi w zabiegu, może to zrobić.

Trend Barbie botox – spadająca gwiazda

Konkludując – z perspektywy lekarza, podanie toksyny w mięsień kapturowy to żadna nowość, bo te zabiegi były i są wykonywane we wskazaniach medycznych (napięcie mięśniowe, migreny), ale przy zastosowaniu mniejszych dawek, które na pewno nie powodują żadnego wydłużenia szyi. Ale przy dużo większych dawkach efekt wydłużenia jest tak mikry, że nie warty zabiegu. Dla mnie niedopuszczalne jest reklamowanie Babie botoksu i robienie z niego szkoleń.
Myślę, że to zabieg typu „spadająca gwiazda”. Sztucznie wykreowany, ma chwile sławy, ileś osób na tym zarobi, a potem zabieg zniknie, tak jak wcześniej zniknęło wiele innych, np. plazma. Taka jest prawda o Barbie botoksie
A jeśli komuś zależy na długiej szyi, niech zasięgnie inspiracji z jednego z plemiona afrykańskich, które szyje wydłuża przez nakładanie obręczy na nią, już od dziecka, będzie to mniej szkodliwe. Tylko… zdjęcie takich obręczy wcale nie będzie proste (ze względów medycznych), bo szyja po noszeniu takich obręczy jest osłabiona, w końcu one stanowią jej rusztowanie – sztuczny szkielet.

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.