Turystyka medyczna w Turcji to stale rozwijający się sektor, a opinie na jej temat są skrajne – od zachwytów wysoką jakością medyczną przy niskich kosztach po przestrogi influencerek, które otarły się o śmierć wskutek komplikacji po zabiegach (np. Ewel0na po liposukcji; Paulina Werner po wszczepieniu implantów w pośladki).
Regularnie mam pacjentów, którzy pojawiają się u mnie po zabiegach w Turcji. Daje mi to coraz szerszy wgląd w turystykę medyczną i chcę się podzielić tym, jak ja to widzę. Na początek zajmę się przeszczepem włosów. W kolejnym tekście napiszę o zabiegach chirurgii plastycznej i medycyny estetycznej.
Przeczytaj koniecznie:
Włosy – metody leczenia łysiny
Medyczna turystyka estetyczna w Turcji
Opinie na temat turystyki medycznej w Turcji są skrajnie różne. Na pewno wiele osób ma obawy o jakość i bezpieczeństwo usług, gdyż jest to kraj, który nie należy do Unii Europejskiej.
Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że ludzie z całego świata jeżdżą do Turcji na zabiegi chirurgii plastycznej, medycyny estetycznej, przeszczepy włosów, zabiegi stomatologiczne – i że ta tendencja nie słabnie.
Na pewno wspierają ją mocne działania marketingowe. Spojrzałem na dane. Turcja w rankingach jest wyżej od Polski, jeśli chodzi o poziom opieki medycznej (wyposażenie, dostęp do opieki zdrowotnej). Gdyby odnosić się wyłącznie do tego, to mogłoby się wydawać, że wyjazd tam na zabiegi jest dobrym pomysłem – bo teoretycznie wysoki poziom i niższy koszt (nawet gdy uwzględni się podróż i hotel) niż w Polsce.
Wątpliwości budzi jednak, czy uczynienie z tamtejszych usług tak prężnego sektora gospodarki sprzyja ich jakości, czy odwrotnie. Bo turystyka medyczna jest bardzo dochodowym sektorem. Rynek zabiegów estetycznych w Turcji ma 10-krotnie wyższy udział w PKB niż w Polsce (w której tych zabiegów też robi się przecież bardzo dużo), co pokazuje, jak masowe jest to zjawisko.
Parę lat temu często latałem przez Turcję do Afryki i pamiętam, jak powszechnym widokiem na lotnisku w Stambule byli mężczyźni z zabandażowanymi głowami po przeszczepie włosów.
Pacjenci zadowoleni. Rysy w szczegółach
O moich spostrzeżeniach piszę na bazie rozmów z mężczyznami po przeszczepach włosów, którzy przychodzą do mojej kliniki na inne zabiegi, w tym często na osocze bogatopłytkowe na skórę głowy.
Wszystkie osoby, z którymi rozmawiałem, były zadowolone. Zarówno z zabiegu, jak i obsługi, i całej logistyki. Pewne rysy pojawiały się dopiero przy bardziej szczegółowych pytaniach, które zadawałem, np. o zgody, o to, kto robił zabieg, o metodę. Największa wątpliwość dotyczy długofalowości rezultatów. Ale po kolei:
1/ Każdy zabieg powinna poprzedzać konsultacja medyczna i kwalifikacja do zabiegu. Tutaj odbywała się ona online. Wysyłało się zdjęcia, a potem lekarz kontaktował się i przedstawiał plan zabiegu.
Moje wrażenie – kwalifikacja jest taka, żeby każdego zakwalifikować. Więc na tym etapie na pewno medycyna jest na drugim miejscu za marketingiem.
2/ Istnieje problem z komunikacją językową. To oczywiste, że jest ona utrudniona z natury. Nawet jeśli lekarze i pacjenci znają dobrze angielski, to i dla Turka, i dla Polaka nie jest to pierwszy język, więc nie ma możliwości wyłapania niuansów.
A w chirurgii plastycznej często chodzi o niuanse właśnie.
3/ Zabiegi na miejscu wykonywał ktoś inny niż lekarz, który je konsultował online. Pacjenci nie do końca byli świadomi, kto to był – czy to był lekarz, czy technik, z domniemaniem, że technik. W ogóle nie oceniam tego, czy to jest okej, czy nie – bardziej piszę o zasadach i żeby mieć świadomość tego, jak to wygląda naprawdę.
Na czym polega przeszczep włosów
Mężczyźni, tak jak wspominałem, byli zadowoleni z przeszczepów, mówili, że im włosy odrastają. Nie byli i nie czuli się oszukani.
Problem pojawia się, gdy rozmowa schodzi na szczegóły, np. ile włosów zostało przeszczepionych.
Aby zrozumieć, w czym problem polega, najpierw krótka informacja, na czym w ogóle polega przeszczep włosów.
Generalnie łysienie androgenowe u mężczyzn zaczyna się od przodu do tyłu, czyli od cofania się linii włosów na czole i skroniach (tzw. zakola), przez przerzedzanie włosów na czubku głowy.
Przeszczep polega na pobraniu grup mieszków włosowych za pomocą specjalnego narzędzia z miejsc, gdzie włosy są (najczęściej z tylnej i bocznej części głowy) i wszczepieniu ich w okolicy biorczej, czyli miejscu, gdzie włosów nie ma lub jest ich bardzo mało. Najczęściej są to zakola, korona, czasem cała okolica czołowo-ciemieniowa.
Filozofia przeszczepu włosów opiera się na znalezieniu równowagi między estetyką efektu zabiegu a ochroną strefy dawcy, czyli miejsca, z którego pobierane są mieszki włosowe.
Można teoretycznie pobrać bardzo dużą liczbę mieszków i stworzyć gęstą fryzurę, osiągnąć spektakularny efekt w jednym zabiegu. Jednak wiąże się to z pewnym ryzykiem, o którym za chwilę.
A można zagęszczać z umiarem, tak aby nie wyeksplatować strefy biorcy i zapewnić możliwość kolejnych przeszczepów w przyszłości.
Dużo i naraz, najlepiej w pakiecie
Mam wrażenie, że filozofia medycznej turystyki w Turcji to pewne wynaturzenie zasady „tu i teraz” – polega na tym, żeby zrobić jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Nie jest to filozofia nastawiona na długofalowość współpracy. Ale to chyba oczywiste! Ktoś, kto tam przyjeżdża, jest traktowany jako pacjent jednorazowy.
Trzeba mu sprzedać jak najwięcej rzeczy w pakiecie, dlatego pacjenci przyjeżdżają po jedno, ale od razu namawia się ich na kilka rzeczy dodatkowych. Trochę jak w sklepie – przychodzisz po sukienkę, a wychodzisz z sukienką, butami, torebką i paskiem.
Pomijam w tym momencie kwestię estetyki czy bezpieczeństwa. Chodzi o to, aby pacjent, który przyjeżdża, zapłacił jak najwięcej. W przypadku przeszczepu włosów, żeby wyjechał zadowolony i żeby to zadowlenie utrzymało się przynajmniej pół roku po zabiegu do kilku lat.
Dlatego stosuje się metody, które nie zawsze są korzystne w perspektywie długofalowej, czyli maksymalne zagęszczanie miejsc z łysiną. Wychodzi się z założenia – marketingowo słusznego – że im gęstsze włosy będzie miał pacjent w miejscu, gdzie ich wcześniej nie miał, tym bardziej będzie zadowolony.
Dlatego bardzo mocno wykorzystuje się strefę dawcy, czasem bez planowania pod kolejne etapy łysienia. Jest efekt „wow”, ale strefa dawcy jest nadmiernie wyeksploatowana.
Dlaczego jest to problemem?
Najczęściej na te zabiegi jadą osoby młode, powiedzmy 30+. Warto w tym miejscu podkreślić, że przeszczep nie zatrzymuje procesu łysienia. Przez kilka lat po zabiegu pacjent będzie zadowolony. Jednak mimo iż przeszczep jest trwały i przeszczepione włosy przyjmą się i nie będą wypadać, to wypadać będą włosy obok.
Niestety, kiedy naruszy się za bardzo strefę, z której pobrało się włosy (a mieszków do przeszczepu mamy ograniczoną liczbę), to nie da się wykonać kolejnego zabiegu.
Pacjent, który jest teraz zadowolony, może za 5 lat już taki nie być, bo znowu będzie potrzebował przeszczepu, ale z tyłu będzie za mało włosów, aby je pobrać do transplantacji.
Planowanie długofalowe
W Polsce i generalnie na świecie (a na pewno w innych krajach Europy) panuje nieco inne podejście do przeszczepów włosów. Nie wykonuje się maksymalnego zagęszczenia. I to jest znacząca różnica. Pobranie umiarkowanej liczby mieszków włosowych do przeszczepu sprawia, że strefa ta nie jest nadmiernie wyeksploatowana – będzie można ją wykorzystać w przyszłości.
Nie ma też w niej takich prześwitów, jak w przypadku nadmiernego pobrania z niej włosów. Mniejsze jest ryzyko powikłań. Daje to też większą elastyczność przy rozplanowaniu zabiegów, uwzględniających dalszy postęp łysienia. To planowanie zawsze powinno być dopasowane do wieku pacjenta, typu łysienia i jakości strefy, z której można pobierać zdrowe mieszki włosowe. W Polsce też panuje bardziej zindywidualizowane planowanie linii włosów – dopasowane jest do morfologii twarzy, do wieku. Zabiegi wykonują lekarze (w Turcji najczęściej technicy).
Ludzie, którzy poddają się przeszczepom w Turcji, nie mają (tak wygląda z moich rozmów) tej świadomości. Nie wiedzą, że istnieje w ogóle odmienne podejścia i z czego ono wynika.
Więc może się tak zdarzyć, że ktoś teraz zadowolony, za kilka lat będzie wyglądał śmiesznie – bo procesu łysienia nie da się zatrzymać, nie będzie skąd przeszczepić włosów, a te przeszczepione będą rosły i będą rosły dziwnie – w kępkach.
Czyli miał być trawnik, a wyszło klepisko z kępkami trawy.