Marek Wasiluk
 

Paryż bez olśnień. Targi i konferencja IMCAS

Pierwszy tydzień lutego spędziłem w Paryżu na jednych z największych targów i konferencji IMCAS.

Kiedy zaczynałem swoją zawodową ścieżkę jako lekarz medycyny estetycznej, dużo jeździłem na różnego rodzaju targi i kongresy. Przyglądałem się, jak wygląda rynek medycyny estetycznej, czy są jakieś nowości, próbowałem wdrażać to, co wydawało się sensowne. Mniej więcej dziesięć lat temu ograniczyłem takie wyjazdy niemal do zera, bo zorientowałem się, że niewiele się w tej branży zmienia i nie pojawia się nic, co byłoby naprawdę innowacyjne czy inspirujące od strony naukowej. Wiedzę zacząłem czerpać z innych źródeł, z naukowego researchu, z własnych obserwacji rynku i poszukiwań oraz modyfikowania własnych terapii. Jednak w ubiegłym roku stwierdziłem, że na nowo porozglądam się po targowych imprezach w Europie, żeby sprawdzić pod kątem naukowym i sprzętowym, czy coś mi nie umyka. Dlatego pojechałem do Paryża.

Paryż

Skorzystałem z zaproszenia na IMCAS, aby zobaczyć, co aktualnie się promuje, czy wyłaniają się jakieś nowe trendy, a może da się znaleźć jakieś perełki. Oto moje spostrzeżenia:
1/ Najpierw to, co najbardziej widoczne. Tłok, hałas, spory chaos organizacyjny. Aby odebrać wejściówkę czekałem 45 minut w kolejce.

I już w tej kolejce obserwowałem jak to, co najważniejsze wydaje się dziać w socialmediach, bo co chwilę ktoś obok nagrywał relacje na swoje kanały, większość w duchu zachwytu czy wręcz euforii, że właśnie się te targi odbywają i są takie wspaniałe. Szczególnie, że było to 25-lecie targów. Ale czy rzeczywiście były takie wspaniałe? Moim zdaniem, nie. Były jak typowe targi.

IMCAS

2 / Trzypiętrowa część wystawiennicza i konferencyjna, więc mogłoby się wydawać, że to dużo, ale jednak ta przestrzeń zdecydowanie była niedopasowana do wielkości targów. Trzeba było przepychać się, żeby dotrzeć do jakiegokolwiek stoiska. A wystawców było dużo (350 firm), najwięcej z Europy. Zaskoczyło mnie, że tak dużo było firm z Włoch, o których mam swoje nienajlepsze zdanie w kontekście medycyny estetycznej. Było też trochę firm z Korei, szczególnie z urządzeniami, i trochę z Chin. Ale mniej niż się spodziewałem.

3/ Hasłem targów było „REGNE”. Od lat piszę, że podstawą nowoczesnej medycyny estetycznej jest regeneracja, jakieś 3 lata temu hasło „regeneracja” zrobiło się modne, a targi IMCAS pokazały jak to hasło się rozprzestrzenia cały czas. Dla mnie ciekawe było zaobserwować, jaką siłę ma marketing i jak jest wykorzystywany przez producentów.

Chyba z jedna trzecia firm na targach promowała się poprzez „regne”, „regen”, „rege”, cokolwiek co mogłoby się kojarzyć z „regeneracją”. Bez znaczenia, czy rzeczywiście miała w ofercie produkty, które regenerują (i jak mocno). Podpinanie się pod wiodący trend rynku jest oczywistym działaniem marketingowym.

targi imcas
4/ Pomimo tego dominującego „regeneracyjnego” hasła, nie można ogłosić końca kwasu hialuronowego, a to za sprawą kilku korporacji, które na tego typu targach zawsze kupują ogromne stoiska, a na nich odbywają się pokazy zabiegów na bazie kwasu hialuronowego.

Ale oprócz preparatów kwasu hialuronowego mocno wybijały się stymulatory tkankowe, kwas polimlekowy i egzosomy (ten „hit” pojawił się w ubiegłym roku i jest sprzedawany jako krem, który odmładza lepiej niż zabiegi medycyny estetycznej). W marketing tych preparatów idą największe budżety, szczególnie w egzosomy, które mimo iż produkowane są przez małe firmy, to depczą już po piętach kwasowi hialuronowemu.

Zaskoczyło mnie, że cały czas promowane są nici PDO, coś, co naprawdę nie ma większego sensu w nowoczesnej medycynie estetycznej.

5 / Poszukiwałem przede wszystkim nowinek, ale ich nie znalazłem. Zresztą od dawna nie ma żadnego realnego przełomu w medycynie estetycznej. W kontekście innowacji mówi się o kwasie polimlekowym, ale w rzeczywistości preparat istnieje na rynku od 30 lat. Modne stymulatory nie niosą dla medycyny estetycznej żadnego przełomu w kwestii efektywności zabiegów. A jak będzie z egzosomami, przyszłość dopiero pokaże. Na razie pojawiają się różne próby wykorzystania mody na egzosomy, np. jedna z firm proponowała zestawy do robienia autologicznych egzosomów. Sprytnie wykorzystuje w ten sposób rosnącą modę na egzosomy z popularnością zabiegów autologicznych i trendu na regenerację.

Z nowości (które od razu mogę nazwać manipulacją) pojawił się laserem, który według produkującej go firmy ma likwidować blizny zaledwie dwoma czy trzema zabiegami. Był nawet wykład w części konferencyjnej na ten temat. Ktoś kto jednak naprawdę ma kontakt z bliznami (i w teorii, i w praktyce) wie, że takie obietnice są na wyrost, bo są sprzeczne z biologią, z naturalnymi procesami fizjologicznymi organizmu.

Równie dobrze moglibyśmy komuś obiecać, że jego dziecko urośnie 50 cm w ciągu roku, jeśli zastosuje np. określony rodzaj diety. Nie urośnie, nawet w czasie największego skoku wzrostowego, bo nie da się przeskoczyć fizjologii; trzeba byłoby zmienić funkcjonowanie całego organizmu, aby coś takiego osiągnąć, a póki co, tego nie potrafimy. Podobnie w przypadku blizn. Możemy bliznę zamaskować, ale nie zlikwidujemy jej dwoma zabiegami, bo wymaga to procesów regeneracyjnych, które uniemożliwiają takie rozwiązanie. Fizjologicznie jest to niemożliwe. I nawet jak by się stało możliwe takie mocne modyfikowanie organizmu, to nie sądzę, że akurat blizny byłyby pierwszym celem biznesowym wynalazcy. Ja osobiście na pierwszy cel obrałbym siwe włosy albo wypadające włosy.

Podsumowując, nie wyniosłem z tych targów niczego prawdziwie rewolucyjnego. Kiedyś pisałem na blogu, że czasem jedno zdanie daje mi inspiracje do pewnego działania, więc zawsze warto mieć oczy i uszy otwarte, bo a nuż coś zainspiruje, czy zmieni perspektywę. Tutaj jednak niczego ciekawego nie zobaczyłem w części wystawienniczej, ani niczego nie usłyszałem w części konferencyjnej.

Wykładów było mnóstwo, równolegle, aż trudno było się połapać, co gdzie jest i na co warto pójść. Ale wszystko to raczej rzeczy nie pogłębione (czas nie pozwalał), skoncentrowane na jasnych stronach branży, w dużej mierze o charakterze sponsorowanym.

 


Tym razem więc nic mnie nie olśniło ani nie zainspirowało. Poza jednym – porządna wiedza i wszechstronne przygotowanie oraz rozumienie tego co się robi, są kluczem profesjonalizmu, w każdej branży.

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.