Dużo pisałem ostatnio o ustach. Mam nadzieję, że tymi tekstami przełamałem tendencję do bardzo jednostronnego traktowania zabiegów modelowania i powiększania ust. Dzisiaj będzie o metodach.
1/ Powiększanie ust kwasem hialuronowym
Metodą numer 1 jest powiększanie ust kwasem hialuronowym. Jest to metoda najczęściej stosowana i bezkonkurencyjna. Zabieg można wykonywać u niemal każdego pacjenta, nie ma ograniczeń.
Oceniam, że jest to metoda możliwa do zastosowania u 99 procent pacjentów decydujących się na modelowanie ust.
Kwas hialuronowy jest bardzo plastycznym materiałem, naturalnym. W przypadku problemów można go w prosty sposób usunąć. Kwas wchłania się, więc zabieg trzeba co parę miesięcy powtarzać (czasem co raz rzadziej), ale paradoksalnie jest to zaletą, a nie wadą, gdyż we współczesnej medycynie estetycznej nie chodzi o to, aby efekty były „na zawsze” – twarz się zmienia, starzeje, tkanki przebudowują, więc zrobione raz na zawsze usta w młodym wieku na pewno nie pasowałyby do tych przemian.
Kwas hialuronowy można stosować w każdym wieku. O istotnych różnicach w modelowaniu ust w zależności od wieku pisałem w artykule: „Idealne dziś, groteskowe jutro. Powiększanie ust w wieku 20+, 40+, 60+”.
Jeszcze co do wieku – warto zapamiętać, że u młodych osób nie ma właściwie innej metody (z pewnym zastrzeżeniem, o którym w punkcie 4), natomiast u osób starszych można czasem sięgnąć czasem po inne rozwiązania.
2/ Lipotransfer
Powiększaniu ust własnym tłuszczem jest możliwe, ale stosuje się je rzadko. Można je rozważyć u osób 65+. Absolutnie nie należy stosować lipotransferu ust u osób młodych, gdyż efekt będzie nieestetyczny. Jak to zwykle bywa w przypadku „medialnych” metod – mówi się dużo o zaletach lipotransferu, takich jak brak reakcji alergicznej (bo to własny tłuszcz) i długotrwały efekt (bo chociaż część tłuszczu wchłonie się po zabiegu, reszta zostanie).
Rzadko mówi się natomiast o ograniczeniach, a głównym jest to, że lipotransfer nie jest precyzyjnym zabiegiem.
Ten brak precyzyjności wynika po pierwsze z tego, że „cząsteczeki” tłuszczu mają różną wielkość, a to oznacza, że będą sie nierównomiernie układały w ustach.
Po drugie, do wprowadzenia tłuszczu potrzebna jest większa igła/kaniula niż przy zabiegach kwasem hialuronowym, a większa igła oznacza mniejszą precyzję.
I po trzecie – po zabiegu część tłuszczu się wchłania i nie zawsze dzieje się to równomiernie i proporcjonalnie. Uzyskanie więc tą metodą idealnych ust u młodej osoby jest niemożliwe.
Natomiast u starszych pacjentów można rozważyć ten zabieg, gdyż u osób 65+ występuje duża wiotkość, puste przestrzenie w ustach. I jeśli nie zależy nam na perfekcyjności, tylko lekkim wypełnieniu – wówczas ta metoda jest dobrym rozwiązaniem. Trzeba tylko pamiętać, że efekt nie będzie tak ładny jak przy użyciu kwasu hialuronowego. Z pewnością jednak będzie lepszy, niż nie zastosowanie niczego. Pacjentki są zadowolone z tych zabiegów.
3/ Stałe wypełniacze
Wspominam o nich, bo kiedyś je stosowano. Aktualnie w zasadzie nie wykonuje się tych zabiegów, a gdyby komuś przyszło to do głowy – odradzam.
4/ Stymulatory objętościowe
A tak naprawdę jeden stymulator objętościowy – polikaprolakton.
Można podać go off label, czyli poza oficjalnymi wskazaniami, np. u osób młodych, u których występują jakieś zaniki w ustach, wymagające skorygowania punktowego. Są to bardzo rzadkie zabiegi.
Mnie się zdarza wykonywać je może dwa razy w roku. A rzadkie, ponieważ w razie pojawienia się jakieś powikłania, trudno byłoby je skorygować. Poza tym polikaprolakton jest białym preparatem, więc może przeświecać przez tkankę (w odróżnieniu od kwasu hialuronowego, który jest przezroczysty).
Najpopularniejszy aktualnie stymulator objętościowy, czyli kwas polimlekowy, nie nadaje się do zabiegów modelujących usta.
5/ Lip flip
Lip flip to podanie toksyny botulinowej w celu wywinięcia ust. Idea zabiegu polega na podaniu toksynę w mięsień okrężny w ustach. Jego osłabienie ma spowodować delikatne wywinięcie warg. Tą metodą nie powiększamy ust – możemy je jedynie lekko uwydatnić. Jednak trzeba pamiętać, że osłabiamy tym zabiegiem mięsień, który z założenia jest ruchomy. Możemy więc zaburzyć mimikę ust, co może nawet spowodować problemy z mówieniem, piciem. Rozwiązaniem jest podanie mikroilości preparatu – tyle tylko, że wówczas rezultat utrzyma się zaledwie kilka tygodni.
Więcej jest w tej metodzie marketingu niż rzeczywistego efektu, dlatego generalnie jej nie polecam, a jeśli już – to w połączeniu z kwasem hialuronowym, jako delikatne uzupełnienie. I raczej u młodych osób, do 40. roku życia.
6/ Lip lift
Lip lift to chirurgiczne wycięcie skóry pod nosem i podciągnięcie całości, żeby delikatnie wywinęły się usta. To jest metoda, która działa tylko na górną wargę. Jest trwała i daje dość fajne efekty, jeśli istnieją wskazania do zabiegu.
O ile stosując kwas hialuronowy wypychamy tkankę, to tutaj ją ciągniemy. Efekt finalny jest podobny – nawet trochę lepszy.
Ograniczeniem w zastosowaniu zabiegu jest to, że zaburzamy proporcje dolnego odcinka twarzy. Jeśli ktoś ma długą wargę górną, może to być korzystne, ale nie zawsze tak się dzieje. Po zabiegu powstanie pod nosem blizna – mniejsza lub większa – więc trzeba potem stosować zabiegi laserowe, z nadzieją, że całkiem zniknie.
Jeśli ktoś się decyduje na taki zabieg, musi znaleźć dobrego specjalistę, aby ograniczyć ryzyko, że zostanie wycięte za dużo tkanki. Grozi to niedomykaniem ust po zabiegu, co nie jest korzystne ze zdrowotnego punktu widzenia.
Miałem już kontakt z dwiema pacjentkami, u których ktoś źle „wyliczył” obszar do wycięcia i nie domyka się u nich górna warga, co stanowi realny problem i jest bardzo uciążliwe.
Lip lift rzadko jest wskazany u osób młodych, chociaż paradoksalnie to właśnie one chcą się mu poddawać. Zabieg bardziej nadaje się dla starszych osób, bo u nich z racji wieku wydłuża się odcinek między nosem a ustami.