Marek Wasiluk
 

Koronawirus nie jest tak niebezpieczny jak się wydaje

Dzisiaj nie będzie o medycynie estetycznej, ale o koronawirusie. Ponieważ jestem lekarzem i poza medycyną estetyczną zajmuję się także badaniami nad lekami, od paru dni tłumaczę znajomym, jak sprawa wygląda od strony czysto medycznej, a nie strachu, polityki, biznesu, zamkniętych sklepów, i każdy z nich mówi, że nareszcie usłyszał coś więcej niż to, co podają media. Bo media bazują głównie na sensacyjności doniesień.

Moim celem w tym tekście jest pokazanie, jak ten wirus wpływa na organizm, w jakim mechanizmie, kto powinien być bezpieczny, a kto zagrożony. Dla jednych z was będzie to inspiracją do tego, jak zmienić styl życia, by znaleźć się w grupie „bezpiecznych”, dla innych zrozumienie faktów przyniesie uspokojenie emocji.

SARS-Cov-2, koronawirusy i wirusy

Ten wirus pojawił się niedawno, należy do grupy koronawirusów, dlatego ma swój numerek, dokładnie jest to wirus SARS-Cov-2. W mediach pojawia się często nazwa „wirus COVID-19”, ale to nie jest poprawne, COVID-19 to nazwa choroby układu oddechowego, wywołanej wirusem SARS-Cov-2. Koronawirusy istnieją w populacji od zawsze, ten jest nowym, stąd rodzi tyle pytań i problemów.
Wyjaśnię najpierw krótko, czym w ogóle jest wirus. Wirus nie jest organizmem, nie jest formą żywą według klasycznej definicji, bo chociażby nie posiada komórek. Składa się wyłącznie z materiału genetycznego – genomu (kwasu RNA) i białek. Wirus jest niewielką cząstką, formą „pasożyta”, i do rozmnażania się potrzebuje naszych zwierzęcych lub roślinnych komórek. Obrazowo rzecz ujmując, tak jak huba potrzebuje drzewa, tasiemiec naszego układu pokarmowego, żeby żyć, tak ten koronawiruswirus potrzebuje do tego komórki człowieka.

Jak się nim zarażamy

Koronawirus dostaje się do organizmu drogą oddechową, przez usta i nos. Jest on tak mały, niepozorny, abstrakcyjny do wyobrażenia, bo to ani nie bakteria, ani żaden żywy organizm, że wielu osobom trudno zrozumieć, jak on może niszczyć nas. Jego cząsteczki, niteczki, dostają się do buzi, np. gdy najpierw dotkniemy ręką czegoś wcześniej skażonego, a potem twarzy.

Ten akurat wirus przenosi się oddechowo, ale u różnych wirusów różne to się odbywa, np. żółtaczka czy HIV przenoszą się przez krew i to musi być kontakt krew/krew, dotknięcie krwi zakażonego zdrową, niezranioną ręką jest niegroźne.

Kiedy jest groźny

To, czy wirus jest groźny, zależy od wielu czynników. Od dawki ekspozycji, czyli tego, jak dużo cząsteczek wniknie do organizmu, od szybkości wnikania w komórki (wyjaśnię to później), od tego, jak szybko mogą być rozpoznane i zniszczone, od kondycji organizmu. Sam fakt, że mieliśmy kontakt z wirusem, że wniknął do naszego organizmu, nie oznacza jeszcze, że zachorujemy, bo może być go za mało i nasz układ immunologiczny na to nie pozwoli. Jak przetniemy skórę i dostaną się do organizmu drobnoustroje, też nie oznacza jeszcze, że zachorujemy, bo mamy układ immunologiczny.
Żeby wirus nam zaszkodził, musi wniknąć do komórki. Jak jest tylko w gardle, na „zewnątrz” to jest nieszkodliwy, dopóki się nie wbuduje w komórkę. Wirusy mają powinowactwo do wnikania do różnych komórek, co oznacza, że mają jakby klucz, żeby wniknąć do ich wnętrza. Wchodzi więc, aby pasożytować na poziomie pojedynczej komórki, ale też przestawia komórkę na produkowanie swoich kopii, robi z komórki fabrykę, która produkuje setki, tysiące nowych cząstek wirusów. Kiedy zostanie przekroczona masa krytyczna, namnożone wirusy wydostają się z komórki i następują wtedy dwie reakcje: łańcuchowa (bo te wydzielone wirusy atakują inne komórki, które będą produkować kolejne wirusy) i immunologiczna (czyli obronna naszego organizmu). Na jedną cząsteczkę wirusa układ odpornościowy niekoniecznie zadziała, ale na tysiąc już tak. Gdy ich ekspozycja jest duża
i układ immunologiczny rozpoznaje wirusy, zaczyna się bronić. Nie „widzi” wirusów namnażających się w środku komórki, widzi je dopiero, gdy zostają uwolnione na zewnątrz.

I zaczyna się walka, gra o to, kto będzie szybszy. Czy szybciej układ immunologiczny zniszczy to, co się wydostało z komórek, czy wirusy szybciej wnikną w kolejne komórki, żeby się dalej replikować. To jest wyścig, od którego zależy, co się będzie działo z człowiekiem.
Niektóre osoby są silne i ich układ jest tak mocny, że nie przepuści wirusa, albo bardzo szybko się z nim rozprawi. Jeśli organizm jest słabszy, z powodu np. wieku, choroby, to może przegrywać walkę.

Przychodzi mi do głowy takie porównanie. Jeśli narciarz zjeżdża bardzo szybko ze stromej góry i traci panowanie nad tą jazdą, to jeśli ma mocne mięśnie, to przyhamuje, zatrzyma się. Ale jak ma słabe, to nie jest w stanie jazdy kontrolować, jedzie aż się rozbije.

Czy da się go leczyć?

Wirus, o którym mówimy, otwiera swoim „kluczem” głównie komórki płuc i w nich się namnaża, stąd dużo ostatnio słyszymy o respiratorach, jako narzędziu ratowania chorych. Ale nie jest to narzędzie do leczenia. Leczenie jest objawowe, ono nie zabija wirusa, tylko próbuje opanować skutki jego działania.

Nie ma leku na tego wirusa na ten moment. Zwalczyć go może wyłącznie nasz organizm.

Owszem, można go zniszczyć denaturacją, czyli działaniem temperaturą ponad 55 stopni C, co jest nie do zastosowania, bo musielibyśmy zniszczyć cały organizm. A więc jak ktoś już jest zainfekowany to leczenie może iść w trzech kierunkach: wspomagania oddychania (czyli leczenia objawów), znalezienia leków z tych co już są na rynku lub nowych (na to brak czasu), które utrudniłyby wnikanie wirusa w komórki, i najważniejsze – wspomagania odporności organizmu, czyli jego układu immunologicznego, bo tylko on sam jest w stanie zniszczyć wirusa.
Mówi się o koronawirusie, że jest bardzo „mocny”. Z jednej strony to prawda, ale z drugiej istnieje coraz więcej danych, że nie do końca. Można powiedzieć, że skutki zakażenia się nim są bardzo zróżnicowane. U części populacji nie wywołuje żadnych poważnych reakcji, tyko lekkie przeziębienie, lub przebiega bezobjawowo. Zadziała mocno jedynie u osób podatnych, np. które mają obniżoną odporność: osób po przeszczepach, które biorą leki, sterydy, są przewlekle chore, po chorobach nowotworowych, po chemioterapii.

Ważnymi czynnikami ryzyka są cukrzyca (występuje w niej zaburzenie odporności między innymi) i nadciśnienie (to jest powiązane z lekami na nadciśnienie, które ułatwiają wnikanie wirusa do komórek). Te dwie choroby wydają się być ciekawe w kontekście predysponowania do agresywnego rozwoju wirusa w naszym organizmie, szczególnie nadciśnienie – według obecnej wiedzy i rozumienia działania tego wirusa jest to związane z pewnymi receptorami na powierzchni komórek, których jest po prostu więcej u osób z cukrzycą czy leczonych pewnymi lekami na nadciśnienie.

Bardzo istotne jest wspomnieć, że wygląda na to (nie ma za dużo danych), że popularne leki przeciwbólowe z substancją czynną o nazwie ibuprofen też mogą wpływać na łatwiejsze wnikanie wirusa do komórek, co powoduje, że infekcja się nasila. Jest to o tyle niebezpieczne, że ibuprofen działając przeciwbólowo i przeciwgorączkowo może maskować objawy, a jeśliby powodował łatwiejsze wnikanie wirusa do komórek, to byłoby to podwójnie niebezpieczne – bo jego branie byłoby coś jak koń trojański. Tak wygląda stan wiedzy na dzisiaj, bo to jest dynamiczne, badania cały czas trwają.

Jak oddychamy i dlaczego palacze są w grupie ryzyka

W grupie dużego ryzyka są też palacze. Jak gra między reakcją łańcuchową a reakcją immunologiczną jest przez nasz organizm przegrywana, to rozwija się silny stan zapalny, w tym przypadku ponieważ wirus głównie namnaża się w płucach dochodzi do zapalenia płuc.
Żyjemy tylko dlatego, że oddychamy. Tlen jest niezbędny i szybko się zużywa w naszych komórkach, dlatego bez oddechu możemy przeżyć zaledwie kilkaset sekund. Tlen, który wdychamy razem z powietrzem, dostaje się do krwi przez płuca za sprawą dyfuzji. Jak do przezroczystej wody dodamy kilka kropli kolorowego soku, to zacznie się rozchodzić, barwiąc równomiernie wodę. To samo dzieje się w płucach, tylko mamy od czynienia z gazem. Płuca mają bardzo dużą powierzchnię, większą niż to się wydaje, są jak wielki poskładany latawiec, albo filtry powietrza w samochodzie (wydają się małe, ale są pofalowane, a jak je rozłożyć, ich powierzchnia jest bardzo duża).
To że oddychamy, wynika z różnicy ciśnień generowanych regularnie w czasie wdechu i wydechu. Gdy bierzemy wdech (korzystając z mięśni, głównie przepony), płuca się rozprężają (powiększają), robi się podciśnienie, dzięki któremu powietrze jest zasysane jak w odkurzaczu albo gruszce do oczyszczania nosa u dzieci. Przy wydechu płuca są „ściskane” i powietrze z nich uchodzi jak z balonika po przebiciu czy dmuchanego materaca po otwarciu zaworu. Wdychamy powietrze z dużą ilością tlenu (który przenika w płucach do krwi), a wydychamy z mniejszą ilością tlenu, a większą dwutlenku węgla. Zdrowe płuca są elastyczne, wdech, wydech, różnica ciśnień, wymiana gazowa przebiegają w nich płynnie i skutecznie.
Kiedy wskutek przegrywanej wojny z wirusem rozwija się płucach stan zapalny, w płucach tworzy się między innymi obrzęk, dochodzi do stopniowej utraty funkcji płuc. Obrzęk powoduje, że mechanizm wciągania powietrza jest zaburzony, bo płuca nie są w stanie wystarczająco się rozkurczyć. Mechanizm jest następujący: większy obrzęk – mniejsze rozkurczanie się płuc – mniej powietrza jest pobierane – mniejszy jest przepływ tlenu w organizmie. Co więcej, powierzchnia wymiany gazowej w płucach drastycznie się zmniejsza, przez co nie może trafiać tyle co potrzeba tlenu do krwi. To dlatego do objawowego leczenia potrzebne są respiratory. Wdmuchują powietrze do płuc pod ciśnieniem, gdy człowiek sam nie może go zassać wystarczająco dużo, a dodatkowo wtłaczają powietrze o większej zawartości tlenu. Im bardziej zaawansowany stan choroby, tym bardziej to się zaczyna nakręcać.
I wrócę znowu do osób palących. Są w grupie ryzyka, można powiedzieć wręcz, że na straconej pozycji, bo palenie uszkadza drogi oddechowe, więc ich płuca i całe drogi oddechowe z założenia nie zasysają wystarczającej ilości powietrza. Wieloletni palacz wychodzi na pierwsze piętro i jest zasapany, spocony, nawet przy tak niewielkim wysiłku, bo płuca dostarczają mu za mało tlenu. To pierwsze piętro jest dla niego, jak przebiegnięcie 100 metrów sprintem przez normalnego niepalącego człowieka. A jak do tego dojdzie stan zapalny płuc przy koronawirusie, to wtedy jest bardzo duży problem .

Jakie znaczenie ma wiek

Z wiekiem wydolność płuc, nawet bez palenia, spada znacząco.

U 75 latka wydolność płuc jest ok. 50 proc. mniejsza niż u 30 latka.

Bo starzenie się, bo smog, itp. Kiedy palacz, który już niejako oddycha na granicy przeżycia, lub osoba starsza, która z powodu wieku ma mniejszą wydolność płuc, zakaża się wirusem plus dochodzi do progresji infekcji i stanu zapalnego, pojawia się poważny problem z dostarczaniem do krwi tlenu. Więc pierwsze, co się u tych ludzi robi, to dostarcza więcej tlenu. Albo podaje się tlen stężony za pomocą specjalnej maseczki, albo podłącza do respiratora. Przy czym błędem jest mówienie, że respirator zastępuje płuca. On ich nie zastępuje, a jedynie dostarcza powietrza do płuc, a płuca muszą robić swoje w sensie dostarczenia tlenu do krwi. Respirator po prostu wymusza przepływ powietrza do dróg oddechowych, kiedy płuca nie mogą się same rozprężać i sprężać. Respirator nie leczy, to nadal organizm chorego musi sam zwalczyć chorobę.
Znowu dla ułatwienia porównanie, tym razem do samochodu. Silnik samochód, gdy jedzie, jest zaprogramowany, żeby spalał w ciągu jednego cyklu pracy silnika określoną ilość benzyny. Palacz czy inna osoba ze zniszczonymi płucami można porównać do samochodu, w którym pojemność skokowa silnika zmniejszona jest o połowę, a my nadal oczekujemy, że on będzie tak samo „dobrze” jechał. A teraz dodajmy do tego stan zapalny, czyli dajmy samochodowi benzynę rozcieńczoną – czy może lepiej, płynącą o połowę mniejszym strumieniem. A więc z dwóch stron mamy osłabienie. Daleko taki samochód nie zajedzie. Zgaśnie

Tylko bez paniki

Widać więc, że wirus nakręca niekorzystne sytuacje, natomiast sam nie zabija.
Na co więc umierają chorzy zarażeni koronawirusem? Są dwie możliwości, dwa mechanizmy umierania:
ARDS – czyli ostrą niewydolność układu oddechowego. W pewnym momencie stan zapalny płuc jest tak rozległy, że nawet jak respirator dostarcza tlenu, to płuca nie są w stanie wchłonąć go do krwi
SEPSA – bo wszystkie mechanizmy obronne padają. Intubowana osoba jest pożywką dla bakterii, często bardzo zjadliwych, może dochodzić do zakażenia krwi i w efekcie rozwija się sepsa bakteryjna.

To wszystko będzie się działo u populacji wrażliwej. Z danych, które mamy w tej chwili, wynika, że nawet u 80-90 proc. populacji choroba przebiega bezobjawowo. Może boleć głowa, może być gorączka, można czuć się rozbitym, ale można też nie mieć żadnych objawów. Wredność wirusa wynika z tego, że łatwo się przenosi i że właśnie u dużej grupy osób nie mamy objawów. Nie wiesz, że zakażasz, a jak trafisz na słabszego, to jest problem.
Co do statystyk dotyczących śmiertelności, które się podaje, to nie można patrzeć tylko na liczbę powikłań, ale liczbę osób naprawdę zakażonych. We Włoszech ostatnio przebadano grupę 3 tys. przypadkowych osób i okazało się, że 55 proc. z nich miało już kontakt z wirusem!, a większość z nich nie miała żadnych objawów.

To oznacza jedno – nie obronimy się przed jego obecnością, przed jego „złapaniem”. Natomiast możemy, dbając o odporność organizmu, uchronić się przed zachorowaniem.

Na pewno nie można popadać w panikę, bo stres niczego nie rozwiąże, co gorsza, przewlekły znacząco obniża odporność. Nie ma się też co martwić, bo to nie jest wirus typu ebola, na którego (a precyzyjnie chorobę przez niego wywołaną) umiera 55-88% zakażonych. Koronawirus naprawdę nie jest niebezpieczny patrząc od strony statystycznej. Wiadomo, że czujemy niepokój, bo go nie znamy i łatwo się przenosi. Wiemy, że w ciągu 2-3 tygodni sprawa nie ucichnie. Jest trochę paniki, nakręcanej głównie przez media. Ale ten wirus już z nami będzie i na to nie mamy wpływu. Wszyscy się z nim zetkniemy, co nie znaczy że zachorujemy.
Jeśli ktoś czeka na szczepionkę, to powinien wiedzieć, że ta może się pojawić, ale nie musi. Tyle lat mamy HIV, a ciągle nie ma na niego szczepionki. Najważniejszy jest tryb życia. Trochę to brutalne ale prawdziwe – jak się ktoś źle prowadził całe życie, będzie teraz ponosił tego konsekwencje niestety. Naszym głównym zadaniem w obecnej sytuacji, poza dbaniem o podnoszenie własnej odporności i zdrowia ogólnego (zdrowe jedzenie, ruch, brak stresu, itp) jest ochrona osób wrażliwych, będących w grupie ryzyka.

Ostatnie komentarze
  • Świetny artykuł, zdrowy rozsądek jest najważniejszy, nie dajmy się zwariować i zastraszyć przez media 🙂

  • Bardzo wartościowy artykuł, na pewno przyda się wielu z nas. Mam tylko pytanie w kwestii zarażania, bo są opinie, że możemy się zarazić nie tylko drogą oddechową, ale także poprzez oczy- co Pan o tym uważa? Pozdrawiam serdecznie!

    • przez oczy jest też drogą kropelkową, wydzieliny chorego zanieczyszczoną ręką przenosisz na śluzówkę tyle, że oka.

  • Bardzo dziękuję za niesamowicie ciekawy artykuł!!!

  • Dziekuje za bardzo madry wpis

  • Jest Pan dentystą, prawda? Samozwańczy ekspert od wszystkiego! Kosmetyka, stomatologia. Teraz doszła wirusologia i mikrobiologia. Z wytęsknieniem czekamy na wykłady z astrofizyki i behawiorystyki zwierzęcej, Mistrzu!

    • Niby mądry artykuł, bo wszystkie informacje są cenne, ale nie zgadzam się z tym, że wirus sam w sobie nie zabija. Naprawdę? A te 14 tys., które już są na drugim świecie? Gdyby nie SARS Cov – 19 chyba nadal większość z nich by żyła? Sporo ludzi cierpi na różnego rodzaju schorzenia, o niektórych możemy nawet nie wiedzieć.. i co wtedy? Najgorszy właśnie jest fakt, że nie wiemy, czy wirus będzie dla nas groźny, czy nie. Moim zdaniem jest ogromnym zagrożeniem dla wszystkich, bo właśnie tak mało o nim wiemy.

    • Niby internet jest dla wszystkich, a wpisanie w Google kim jest Pan Dr Marek Wasiluk, jest jak lot w kosmos. Brawo za błyskotliwy komentarz.

      Dziękuję za artykuł. Jak to wszystko się skończy to na pewno się do Pana wybiorę że swoimi przebarwieniami.
      Pozdrawiam.

    • to samo piszą wirusolodzy na całym świecie – doktor, który ma na temat wirusów podobną wiedzę jak każdy, kto kończył medycynę, tłumaczy po prostu mechanizmy działania każdego wirusa.

  • Może nie jest, może panika… ale czy warto ryzykować?

  • Wszystko bardzo pięknie. Zatem dlaczego we Włoszech umiera tyle ludzi? U wszystkich tak źle było z odpornością? Czyli w gruncie rzeczy nasza populacja jest słabego zdrowia, więc jednak jest się czego bać.

    • Po prostu jest tam wiele starszych ludzi

    • Proszę sprawdzić ile wynosi liczba starszych ludzi we Włoszech to od razu będzie miała pani odpowiedź

    • A wcześniej ludzie we Włoszech nie umierali? Przecież przyznali się Włosi, że do jedengo worka wrzucili zgony z powodu Corona jak i nie mające z nim nic wspólnego. Czyli umiera 50 osób na nowego wirusa i 1000 na raka, a media podają 1050 osób zmarło przez wirusa.

  • Niestety treść zawarta w Pańskim artykule jest interpretacją różnych informacji internetowych. Proszę poczytać najnowsze badania amerykanów, japończyków na temat tego wirusa.
    Fakt jest jeden wirus jest niezbadany, nie ma na niego lekarstwa i działa bez względu na wiek, odporność układu immunologicznego. Nie demonizujmy, ale także nie upraszczajmy i bagatelizujmy.

  • Jako lekarz uważam że wirus jest jest niebezpieczny tyle w temacie.

  • swiatowa organizacja zdrowia juz zaprzeczyla temu ze lek ibuprom i jemu podobne przyspieszaja/ulatwiaja rozwojowi wirusa

  • Pewne leki na nadciśnienie. Jakie, nazwa, bowiem biorę leki na nadciśnienie ?

  • A jak jest z ludźmi którzy przebyli chorobę taka jak gruźlica ?

  • AGA We Włoszech średnia liczba wieku zmarłych kobiet to 83, a wśród mężczyzn 79 lat, a poniżej 40 roku życia zmarło tylko 5 osób z chorobami przewlekłymi. Włochy są znane z tego, że maja najstarsza populacje w Europie około 23% mieszkańców ma 65 lat i więcej. Dlatego jest tam taki problem z przetrwaniem ale praktycznie wszyscy zmarli, to osoby starsze

  • A jakie leki ma Pan na myśli pisząc,,niektóre leki na nadciśnienie,, ?Pytam ponieważ 5 miesięcy temu urodziłam synka i niestety podczas długiego przebywania w szpitalu i z powodu nerwicy dostałam ciśnienia i biorę jak narazie leki.

  • Bardzo wartościowy artykuł,

  • Co tzn ze ma skutek pewnych lekow „wirus wnika do komorki”, prosze roszerzyc tem watek

  • Gdzie ty się uczyles, że piszesz takie bzdury o Covid19?

  • Nie zgadza mi się wątek, w którym twierdzi Pan, że „ we Włoszech ostatnio przebadano grupę 3 tys. przypadkowych osób i okazało się, że 55 proc. z nich miało już kontakt z wirusem!, a większość z nich nie miała żadnych objawów” – ostatnio inny ekspert mówił, że nie ma w tej chwili jeszcze takich możliwości, aby sprawdzić, czy ktoś już był zainfekowany i ma przeciwciała. Gdyby to było możliwe, podobno byłoby też możliwe stworzenie szczepionki. To po pierwsze. Po drugie, jak można twierdzić, że panika jest przesadzona i wyolbrzymiana przez media, skoro tak wiele Państw wprowadziło tak wiele restrykcji i ograniczeń…? To sytuacja bez precedensu, która zaszkodzi nam wszystkim nie tylko zdrowotnie ale i ekonomicznie. Nie wierzę, że są to działania podejmowane na wyrost. Dla mnie, i myślę, że dla wielu ludzi jest to jednak wyraźny sygnał, że sytuacja jest jednak bardzo poważna…

  • Z całym szacunkiem ale “z danych, które mamy w tej chwili, wynika, że nawet u 80-90 proc. populacji choroba przebiega bezobjawowo”. O jakich konkretnie danych Pan tutaj mówi?

  • Mój mąż dwa lata temu przeszedł zapalenie płuc po którym „została” mu astma. Bardzo się o niego martwie bo zwykłe przeziębienie on potrafi leczyć cały miesiąc. Czy on jest także w grupie wysokiego ryzyka i czy koronawirus będzie dla niego bardzo niebezpieczny?

  • ok, ale nie jest to choroba którą można leczyć samodzielnie a tzw “służba” zdrowia nie daje rady i tu jest problem to z tego powodu jest panika

  • Czy dzieci z cukrzyca typ 1 , chorujące od kilku lat i wmiare z wyrównana cukrzyca tez są w tej grupie ryzyka? Oczywiście insulinozalezne

  • Myślę, że wiedza na temat wirusa jest podstawa by byc świadomym czego się spodziewać ale ostrzeżenia przez media i restrykcje wprowadzone przez Rząd pozwolą wyeliminowani opornych by nie przenosili choroby na najslabszych.Pozdrawiam

  • Artykuł wyjaśnia na czym polega ta choroba. Szkoda, że autor nie podpowiada jak bronić się przed “złapaniem” tego wirusa. Ale artykuł wartościowy i bez paniki.

  • Włochy to bardzo stare społeczeństwo więc pewnie dlatego tyle zgonów.

  • Aga – dlaczego we Wloszech ginie tyle ludzi? A ile umarło w zeszłym roku? O to nikt nie pyta.

    Do pana M. – proszę nie trolować.

    Kilka statystyk ze strony www_worldometers_info
    * 120,682 Seasonal flu deaths this year (mamy dopiero marzec..)
    * 20,115 People who died of hunger today (a jest godzina 17-sta…)
    * 209,040 Deaths caused by water related diseases this year
    * 10,551,139 Abortions this year (tyle w 3 miesiace, do konca roku 40 milionow czy więcej?)
    * 2,038,764 Deaths caused by cancer
    * 1,240,958 Deaths caused by smoking this year
    * 620,874 Deaths caused by alcohol this year
    * 266,201 Suicides this year
    * 335,101 Road traffic accident fatalities this year

    This year = 3 miesiace!

    Pozdrawiam,
    Pablo

  • Ponoc Wuchan i Lombardzia to jedne z bardziej zanieczyszczonych miast pod wzgledem powietrza..co ma wplyw na pluca.Te czynniki tez moga byc znaczace dla tak duzej umieralnosci.

  • Nareszcie głos rozsądku – rzeczowy, spokojny i bez podkręcania zbiorowej paniki. Dziękuję Panu bardzo.

  • Dziekuje za ten ciekawy artykul. Nareszcie jedna z niewielu opinii lekarskich, ktora nie jest nasiaknieta panika. Jestem tego samego zdania. Wirusy zawsze byly, sa i zawsze beda. Ich ciagla mutacja jest naturalna czescia ewolucji. Teraz doswiadczamy sytuacji, kiedy cale spoleczenstwa pozwolily zamknac sie w domach bez zadnego slowa sprzeciwu, bo ”jest nowy wirus”. Jednak na dzien dzisiejszy wiemy juz sporo na ten temat (wirus jest glownie niebezpieczny dla starszych ludzi i ludzi juz z istniejacymi problemami zdrowotnymi, co Pan doktor tutaj rozwinal). Nie rozumiem wiec skad ta panika ocierajaca sie o histerie. Caly kraj w marazmie, bo zachorowalo 3000 osob i zmarlo ponizej 100. Czy ktokolwiek wie, ze normalna grypa zabija do 650 tysiecy ludzi na swiecie kazdego roku mimo szczepionek? I kto o tym mowi? Czy ktos zamyka nas na pol roku kazdego sezonu w domu z tego powodu? Nie! Tak to jest, ze jezli media o czyms nie pisza, to to nie istnieje. Mysle, ze gdyby media nie zainteresowaly sie tym tematem i nie rozdmuchaly go do niewyobrazalnych rozmiarow, ten sezon zimowy przebieglby z troche podwyzszonym wskaznikiem umieralnosci na ”rozne szczepy wirusa grypy”. I tyle. Swiat toczylby sie dalej w normalnym rytmie. Nie mowie, zeby bagatelizowac sprawe, ale panika w tej sytuacji u ludzi mnie przeraza. Zastanawiam sie co beda robic w razie prawdziwego zagrozenia (n.p. militarnego). Rowniez nakupia kilogramy papieru toaletowego i zamkna sie w domu na cztery spusty? Jednak ludzie sa tak zastraszeni przez media, ze trudno w ogole z nimi dyskutowac. Strach ma zazwyczaj tylko wielkie oczy. Smutno patrzec na mlodych, zdrowych ludzi bojacych sie wlasnego cienia, bo lekarz czy dziennikarz im powiedzial, ze tak trzeba. Bardzo dbam o zdrowy tryb zycia, sport i wartosciowa diete od zawsze. Ten wirus to ostatnia rzecz, ktorej moglabym sie bac. I mowie to serio. Wiem, ze moj organizm jest silny i bardziej inteligentny niz nam sie wydaje i ze wszystkim sobie poradzi. Dlatego nie jestem przekonana do polityki rzadu, ktory nie pytajac nikogo o zdanie po prostu nakazal rowniez mlodym i silnym ludziom zostanie w domach. To wlasnie ludzie o obnizonej odpornosci i starsze powinny byc szczegolnie chronione i poddane aresztowi domowemu, a zdrowi powinni w miare normalnie funkcjonowac i utrzymywac kraj przy zyciu. Gdzie sa testy na odpornosc? Nasza naturalna odpornosc jest tutaj bezcenna. Takie osoby powinny byc zwalniane z aresztu. Tymczasem jestem poddana ograniczeniu mojej wolnosci osobistej bez mojego pozwolenia, bo 3000 osob zostalo zdiagnozowanych w moim kraju. Gdzie jest logika? Jestesmy krajem 38 milionowym i caly kraj zamarl z powodu 3000 osob. Niestety nikt nie bierze pod uwage faktu, ze siedzienie w domu caly dzien potrafi mocno obnizyc nasz stan psychiczny i nasza odpornosc. Brak ruchu i swiezego powietrza – to ostatnie, czego powinnismy obecnie doswiadczac. Obserwuje Szwecje – jedyny kraj, ktory nie zastosowal przymusowego aresztu domowego. Nareszcie kraj, ktory nie panikuje, a racjonalnie podchodzi do sytuacji. Mysle, ze lekarstwo, ktore zostalo na nas przymusowo nalozone, bedzie mialo duzo gorsze skutki niz sam wirus (z ktorym i tak ewentualnie prawie kazdy z nas sie zetknie). Zamkniete firmy, bankructwa i zwalnianie ludzi to beda jedne z nich. A co powiedza ludzie, gdy w nastepnym roku tez okaze sie, ze jest nowy wirus? Dadza sie znowu zamknac w domu na pol roku? Proponuje zabrac sie porzadnie za siebie i zaczac byc odpowiedzialnym za swoj stan zdrowia. Pomyslec: nowy wirus wymaga ode mnie rowniez podwyzszenia poziomu mojej odpornosci. Na superwirusa nasza bronia jest superodpornosc, ktorej kazdemu zycze 🙂
    A Pana doktora serdecznie pozdrawiam i czekam na kolejne madre artykuly. Mialam przyjemnosc poznac Pana osobiscie i na pewno w tym roku wybiore sie na kolejny zabieg.

  • „Podziwiam” omnipotencję z jaką dentysta wypowiada się o CVID -19… Jak wielu pacjentów Pan przyjął z podejrzeniem zakażenia lub chorujących na tę chorobę? Ilu Pan leczył? A może w inny sposób uczestniczy Pan w walce z pandemią? A może przekazuje Pan tę wiedzę jako wirusolog, mikrobiolog, etc….? A może to po prostu niebezpieczny brak pokory i samokrytyki? Oby nie to ostatnie…

  • Jako lekarz pozostawię kwestie merytoryczne bez komentarza…Każdy lekarz, który zna wytyczne dotyczące COVIDa wie, że treść artykułu jest daleka od informacji naukowych. Napiszę jedno- gratuluję odwagi! Pozostaje oddać się w ręce wojewody i ruszyć do pracy w szpitalu jednoimiennym, bo zdaje się na Mazowszu sytuacja nieciekawa. Przydadzą się każde ręce ( nawet dentysty) do pracy z pacjentami. Do boju!

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.