Marek Wasiluk
 

Od podciśnienie do rozważań o skuteczności medycyny estetycznej

W Pani (nr 2/2015) ukazał się wywiad dotyczący zabiegów chirurgii plastycznej i medycyny estetycznej, a w nim dwa błędy, jeden zabawny będący być może wynikiem kiepskiej korekty, drugi poważniejszy – świadczący o niewiedzy lekarzy, którzy wypowiadają się jako autorytet.

Pod ciśnieniem czy podciśnienie? czyli co może zdziałać jedna spacja

We fragmencie dotyczącym liposukcji czytamy: „Osobiście preferuję liposukcję wodną. Najpierw napompowujemy tkankę tłuszczową roztworem Kleina, który zawiera m.in. ksylokainę – substancję o działaniu przeciwbólowym. Strumień płynu rozchodzi się po różnych płaszczyznach i promieniach, dzięki czemu tłuszcz zostaje skutecznie rozbity, a wtedy możemy dość łatwo odessać go pod ciśnieniem.”

Z tego fragmentu można wywnioskować, że po wprowadzeniu wody i rozbiciu tłuszczu działa się na niego wysokim ciśnieniem (ale jak? wprowadzając jeszcze więcej wody? naciskając brzuch?) i w ten sposób doprowadza do wydostania się tłuszczu z brzucha. „Pod ciśnieniem” zwyczajowo rozumiemy ciśnienie dodatnie. Tymczasem w liposukcji nie chodzi o zwiększenie ciśnienia, ale o wytworzenie podciśnienia (czyli ciśnienia ujemnego), czyli odessania tłuszczu za pomocą ssaka.

Ile komórek w ciele? czyli dlaczego warto się uczyć

Kawałek dalej czytamy: „Wahania wagi w zakresie 3-4 kg po liposukcji nie mają znaczenia, ale musimy pamiętać, że ilość komórek tłuszczowych w organizmie jest stała. W zależności od podaży kalorii kurczą się lub rozszerzają. Podczas zabiegu wraz z tkanką tłuszczową pozbywamy się ich części.”

Nieprawdą jest, że liczba komórek tłuszczowych w organizmie jest stała! Jest to wiedza przestarzała. Ponad dwa lata temu pisałem na blogu, że kiedyś uważano, że komórki tłuszczowe powstają w dzieciństwie (mniej więcej do 7 roku życia), ale od paru lat już wiadomo, że także w dorosłym życiu tworzą się nowe komórki tłuszczowe. Mechanizm ich powstawania wskutek sprzyjających warunków opisałem dokładnie w artykule https://www.marekwasiluk.pl/komorki-tluszczowe/

Zadziwia mnie powtarzanie tezy o stałej liczbie komórek tłuszczowych. Zawód lekarza polega na ciągłym zdobywaniu wiedzy. Ale zadziwia mnie to jeszcze z jednego powodu. Temat tkanki tłuszczowej jest bardzo modny (nie tylko ze względu na popularność odchudzania). Bardzo dużo pisze się o jej właściwościach, np. o tym, że wydziela hormony i substancje regulujące wiele funkcji organizmu, o czym jeszcze kilka lat temu nie wiedziano. Jeszcze więcej pisze się o tkance tłuszczowej w kontekście pozyskiwania z niej komórek macierzystych. Trudno takie publikacje przeoczyć. A skoro są w tkance tłuszczowej komórki macierzyste to logiczne jest, że mogą powstawać z nich także nowe komórki tłuszczowe. To jest tak oczywiste jak to, że dwa dodać dwa równa się cztery. Wniosek jest smutny – lekarze nie tylko poprzestają na wiedzy raz zdobytej w czasie studiów, ale dodatkowo nie kojarzą prostych faktów, nie wyciągają z nich logicznych wniosków.

Skuteczna, nieskuteczna? czyli wnioski końcowe

Jeszcze ogólniejszy wniosek z tej historii. Wielu osobom wydaje się, że medycyna estetyczna jest miłą, łatwo zyskowną gałęzią medycyny. Nic podobnego. Jeśli ktoś podchodzi do sprawy poważnie ten wie, że to jedna z najbardziej obszernych dziedzin, gdyż wymaga wiedzy z wielu innych obszarów. Trzeba się znać na dermatologii, endokrynologii, flebologii, częściowo chirurgii, bardzo dobrze rozumieć fizjologię starzenia. Co więcej nie ma podanej wiedzy na tacy, trzeba czerpać ją z różnych źródeł. Ktoś kto tego nie robi działa na niekorzyść całej branży. Bo potem jest wiele przypadków, z którymi mam na co dzień do czynienia, że przychodzą pacjenci, którym zamiast poprawy zafundowano powikłania lub w najlepszym razie, że robiono zabiegi całkowicie nieskuteczne. Dwie najnowsze sytuacje. Pacjentka, która przyszła na zabieg usuwania rozstępów poskarżyła się przy okazji, że próbowała się pozbyć cellulitu, ale seria zabiegów kawitacji nie przyniosła żadnego rezultatu. I nie mogła w jej przypadku przynieść! Bo pomimo cellulitu nie za dużo miała tkanki tłuszczowej. Na jej cellulit pomogłaby za to karboksyterapia. Z kolei dziennikarz jednego z lifestylowych czasopism przyznał, że chodzi od paru lat do gabinetów medycyny estetycznej, gdzie przetestował wiele zabiegów, ale ma wrażenie, że większość nie działa. Byłem zaskoczony ta opinią, bo w moim przekonaniu większość działa. Przestałem się dziwić jego nastawieniu, gdy powiedział mi, że dzień wcześniej był na zabiegu laserem frakcyjnym ablacyjnym. Na twarzy nie było śladu po tym zabiegu. Przez takie postępowanie wytwarza się ogólna opinia o medycynie estetycznej, że jest nieskuteczna. Tymczasem ja z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że w moim gabinecie medycyna estetyczna zmienia życie ludzi na lepsze.

Ostatnie komentarze
  • Szkoda, że tak wielu lekarzy nie podchodzi do swojego zawodu profesjonalnie i z chęcią pomocy klientom. Skupiają się raczej na wciskaniu ludziom coraz to nowych zabiegów, aby więcej zarobic, nie zaś na dobieraniu zabiegów odpowiednich dla danego organizmu.

  • Dobra lektura, rozjaśnia wiele kwestii w sposób jasny nawet dla mnie (a do naukowców nie należę)oby więcej takich 🙂

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.